czwartek, 13 maja 2010

Zawłaszczanie przestrzeni publicznej

Obok kamienia upamiętniającego msze papieskie na Błoniach ma stanąć 6,5-metrowy krzyż, otoczony stumetrową strefą ochronną.

Mimo, że miasto, będące właścicielem terenu, nie wydało zgody na postawienie wielkiego krzyża, wylano już fundament i na 15 maja zaplanowano jego poświęcenie.

"Inspiracją" katolickich oszołomów była ubiegłoroczna impreza na Błoniach. Szczególnie oburzyło ich to, że obok stojącego tam już pomnika JP2 postawiono wówczas toi-toiki. No więc postnowiono, że jak postawią sobie krzyż to już nikt nie ośmieli się bawić w tym miejscu. O dziwo tej sześciometrowej wysokości katolicki totem nie przyszkadza wojewódzkiemu konserwatorowi zabytków (o zgoro!), choć zaledwie przed dwoma tygodniami mówił, że jego zastrzeżenia budzi wysokość - sięgającego zaledwie trzech metrów - nowego oświetlenia pętli sportowej wokół Błoń.

- Gdyby nie kwestia beatyfikacji Jana Pawła II, pewnie bym się na to nie zgodził. Ale uznałem, że prędzej czy później i tak to nastąpi - tłumaczy swoją decyzję Janczykowski. Wypowiedź ta to chyba jakis ponury żart. Jest mi wprost trudno uwierzyć, że w świeckim kraju o decyzji dotyczącej zabytkowego terenu decyduje jakaś tam beatyfikacja. Nie wiem czy śmiać się czy płakać.

O kurwa! Co za pojebany kraj. Przestarzeń publiczna zawłaszczana jest przez jakiś ogłupiałych ludzi i religijnych fanatyków. Jak tak dalej pójdzie to nie będzie można w miejscach publicznych robić nic więcej poza modleniem się do urojonych bóstw (ale tylko wybranych!!!) i oddawaniem się norodowym płaczom.
Ja proponuję postawić obok totemu katolickiego na dokładkę taki prawdziwy, indiański.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz