poniedziałek, 26 lipca 2010

Filmowo - Zabiłem moją matkę/All you need is love/Nagle zeszłej zimy

Kolejny wieczór upłynął mi bardzo filmowo. Wszystkie filmy gorąco polecam.

1. Zabiłem moją matkę (Kanada 2009) - polecam ze względu na doskonałe dialogi, emocjonalność, prawdziwość i naturalność. Film Xaviera Dolana opowiada historię nastoletniego geja i jego burzliwych relacji z matką, przepełnionych miłością przeplatającą się z nienawiścią. Film warto obejrzeć też ze względu na Xaviera Dolana, który gra główną rolę, a jeszcze bardziej ze względu na François Arnaud grającego jego chłopaka. Bardzo podoba mi się sposób w jaki pokazano ich związek - w końcu normalnie i bezproblematycznie, jako dojrzały związek dwóch świadmych siebie i pewnych swoich uczuć nastolatków. Szczerze mówiąc nudzą mnie już coming out'owe historie, a film Xaviera Dolana pozwala odpocząć od takich wątków.






2. All you need is love (Niemcy 2009) - polecam ze względu na upór głównych bohaterów w dążeniu do spełnienia swoich marzeń i chwytający za serce happy end. Film opowiada historię pary berlińczyków, którzy postanawiają się pobrać w małej miejscowości w Bawarii, skąd pochodzi jeden z nich. Warto czekać na koniec, który choć może wydać się nieco kiczowaty i naiwny to jednak bardzo romantyczny i dodający wiary w to, że wszystkie problemy są do pokonania. No i jest się pewnym, że miłość jest wszystkim się potrzebuje. Ogólnie film optymistyczny, romantyczny, genialnie ośmieszający wszystkie homofobiczne uprzedzenia.



3. Nagle zeszłej zimy (Włochy 2007) - polecam ze względu na to, że jest to po prostu świetny dokument. Zimą 2006/2007 r. rządząca wówczas we Włoszech centrolewicowa koalicja wystąpiła z projektem ustawy, która regulowałaby status prawny konkubinatów, także jednopłciowych. Żyjąca ze sobą od ośmiu lat para trzydziestopięciolatków, Gustav Hofer i Luca Ragazzi postanowiła sprawdzić, z jakim odzewem spotkał się ów projekt w kraju, w społeczeństwie, w świecie polityki, w Kościele katolickim, jak wpłynął na ich własne życie. Twórcy odbyli rozmowy z parlamentarzystami, z ministrami, z przywódcami i uczestnikami ruchów religijnych, ale też z przypadkowymi ludźmi na ulicy. Chodzili z kamerą na parady gejowskie, na faszystowskie marsze, zarejestrowali wiece przeciwników ustawy. Skierowali obiektyw także na samych siebie – to oni są głównymi bohaterami i narratorami filmu. Powstał żywy i dowcipny dokument, pokazujący jednak kilka niewesołych prawd, chociażby tę, że Włochy wciąż znajdują się w cieniu Watykanu. Gdyby nie język narracji możnaby pomyśleć, że film kręcony był w Polsce.


2 komentarze:

  1. "mine vaganti" dziś w kinie widziałem i z czystym sumieniem polecam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Polecam gorąco Ha Buah (The Bubble). Co prawda trzeba potem go odchorować ale scenariusz mistrzowski.

    OdpowiedzUsuń