piątek, 24 grudnia 2010

Kościół w życiu publicznym? Nie!

- Konstytucyjny rozdział państwa i Kościoła nie jest przestrzegany - mówi Janusz Palikot. Twierdzi, że prezydent nie powinien publicznie dzielić się opłatkiem z kapłanem a publiczne instytucje, które wysyłają kartki świąteczne powinny być karane naganami. - Kościół w życiu publicznym? Nie! - deklarował Palikot w poranku TOK FM

- Co Pan o tym myśli? W atmosferze świątecznej, gdy we wszystkich instytucjach odbywają się opłatki (zwane czasem śledzikami), przychodzą duchowni do wszystkich urzędów. Święcą, błogosławią. To jest naruszenie rozdziału Kościoła od państwa, czy nie? - zastanawiał się Jacek Żakowski. Przypomniał, że na niedawnym opłatku w Kancelarii Prezydenta był kapłan, który dzielił się opłatkiem z Bronisławem Komorowskim.

- To jest coś co nie powinno mieć miejsca. (...) Nie mam z tym problemu, że ktoś w przestrzeni prywatnej przeczyta fragment Pisma Świętego, podzieli się opłatkiem. Ale to jest coś zupełnie innego jeśli prezydent zaprasza księdza. Tu się mieszają porządki - denerwował się Palikot.

Brak tradycji państwa świeckiego?

Były polityk Platformy Obywatelskiej mówił, że przyzwyczailiśmy się w Polsce do obecności Kościoła w życiu publicznym i nie dostrzegamy naruszenia granic między sferą wiary i państwa: - Zaczyna się od tego, że prezydent zaprasza kapłana a kończy się ingerowaniem Kościoła w wybory. Potem się okazuje, że nie mamy świeckich uroczystości. Że nie potrafimy pochować prezydenta jeśli zginie w katastrofie. Nie potrafimy oddać, przejąć władzy po wyborach bez elementów religijnych. To tworzy taką szarą strefę w relacjach między państwem i Kościołem. Prezydent powinien dać świadectwo jako strażnik Konstytucji, że tak nie może być. Nawet niech zapowie, że on w domu będzie czytać fragmenty Pisma Świętego. Proszę bardzo. Ale w urzędzie publicznym - nie - mówił w TOK FM Palikot.

Jego zdaniem nie ma powodu, by prezydent nie składał życzeń katolikom. - Jeśli jednak występuje i składa życzenie w towarzystwie kapelana, no to jest pytanie,, czy on jest prezydentem katolickim, chrześcijańskim, religijnym... To są bardzo niedobre skojarzenia. To jest brak tradycji państwa świeckiego - wyliczał lider Ruchu Poparcia.

"Za kartki świąteczne od publicznych instytucji powinna być nagana"

A co z religijnymi kartkami świątecznymi masowo wysyłanymi przez wszelkie instytucje państwowe? - To powinno być podstawą nagany w pracy dla osób, które podjęły decyzję o wykorzystaniu środków publicznych do przekazywania pozdrowień religijnych. To jest coś tak absurdalnego, że aż trudno to komentować! - mówił Palikot. Jego zdaniem w ogóle wysyłanie kartek z życzeniami przez państwowe instytucje jest bez sensu w obliczu cięć budżetowych. - Zdaje się, że rozdział państwa od Kościoła jest zapisany w Konstytucji. To nie ma charakteru wielkiego przestępstwa. Ale to jest wykroczenie, to jest niezgodne z Konstytucją - mówił Palikot.

"Kościół współgospodarzem w państwie? Trzeba coś zmienić"

Szef Ruchu Poparcia mówił, że od 10 kwietnia nie chodzi do kościoła. - Polska się zatrzęsła, wynurzyła i w jakimś sensie obnażyła. Zrozumiałem w jakim stopniu wcześniej nie widziałem tego, że Kościół jest współgospodarzem polskiego państwa i że trzeba coś zmienić - mówił Palikot. - Katastrofa smoleńska była tragicznym wydarzeniem, ale to co się działo później to przerosło nasze oczekiwania. Poziom zaangażowania Kościoła w życie polityczne, te upartyjnione kazania. to jest coś, co pozwala zadać pytanie, czy Kościół powinien być finansowany ze źródeł publicznych. Ja uważam, że nie - dodał.

Janusz Palikot zapewnia, że nie jest wrogiem Kościoła. - Nigdy nie byłem wojującym ateistą. Zawsze szanowałem ludzi wierzących. Bliskie jest mi starogreckie zachowanie: Przybywasz do kogoś, kto w coś wierzy - uszanuj jego wiarę. Natomiast Kościół w życiu publicznym? Nie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz