niedziela, 26 grudnia 2010

Zaplątanie

Wczorajszy dzień spędziłem znów na oglądaniu filmów. Kolejny raz (całkowicie niepotrzebnie) obejrzałem Le Fil, ale tylko dlatego, że mąż mój filmu tego nie oglądał. Wczoraj jednak do końca filmu nie byłem w stanie dotrwać. Mam juz dość filmów o niepogodzonych ze sobą pedałach, którzy rozczulają się nad rozhisteryzowaną mamusią. Czy nie można kręcić jakiś normalnych filmów o gejach i lesbijkach. Większość z filmów to albo ciotodrama o coming oucie albo trzecioklasowa komedia, z aktorami którzy mogliby grywać co najwyżej w amatorskich prowincjonalnych kołkach teatralnych. Le fil łączy chyba obie rzeczy. Dziwię się sukcesowi tego filmu i opowieściom znajomych jaki to on piękny i wzruszający. Jeszcze bardziej dziwi mnie rzekomy happy end. Choć z drugiej strony nawet wiem dlaczego wielu znajomym ten film się podoba. Bo oni, jak większość polskich gejów, wciąż mentalnie tkwią w XIX wieku i bliżej im do Tunezji niż Europy. Ale to nie jest mój świat. Dlatego koniec z tego typu produkcjami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz