niedziela, 30 stycznia 2011

po 7 latach

odnalezienie tych wierszy (autorstwa pawła fijałkowskiego) w internecie było dla mnie niespodzianką i niemałym wzruszeniem. dziwnie jest czytać je znając wszystkie te osoby i historie, bez blasków budzących pragnienie i zachodów bez szans na spełnienie

nocne motyle

w sierpniową noc
tchnącą dojrzałym chłodem
otworzę okno
i zapalę wszystkie światła w mym pokoju
i będę czekał na nocne motyle
niczym władca najpotężniejszy
ogłaszający bal kostiumowy
w gotyckim zamku
a gdy przybędą na me zaproszenie
będę przyglądał się ich strojom
dziwnym i strasznym
w każdym coś ze smoka
coś z rycerza
i coś z czarnoksiężnika
a później zatańczę z nimi
na cześć światła
taniec śmierci

nie zrobiłem tego w tym roku
znów przegapiłem lato
(18.09.2003)


*
Jarkowi M.
wyszedł
i po sobie we mnie
pozostawił burzę
a już wątpiłem
że jest gdzieś taka perła
w muszli chropawej
(1.11.2003)


*
jak brzmi Patetyczna o zmierzchu
jak smakuje wiśniówka o zmroku
czy wiesz to tak
jak wiem ja
gdy przeciw ciemności zapalam świece
i czekam
jak rozgrzewa herbata z sokiem z pigwy
jak mruczy kot na powitanie
czy wiesz to tak
jak wiem ja
gdy wiatr targa konarami drzew
i straszy
jak uciec w świat spisanych opowieści
jak sen się skrada przed północą
czy wiesz to tak
jak wiem ja
gdy przeszłość woła zimnym głosem
i boli
(15.11.2003)


*
Maćkowi W.

przyjadę
lecz nie przyjdę do ciebie
usiądę przy kamiennych lwach
i będę myślał o tobie
aż poczujesz tchnienie
dotyk i blask
aż moje myśli staną się powietrzem
wokół ciebie
i będą wszędzie tam
gdzie chciałbym być ustami
(4.06.2004)


*
Achilles i Patroklos wyszli ze szkoły
i trzymając się za ręce
zbiegli z Tumskiego Wzgórza
by brodzić w piasku i kąpać się w Wiśle
potem usiądą w kawiarnianym ogródku
będą pić piwo i spoglądać sobie w oczy
na wysepce cienia
należącej tylko do nich
pod kolorowym parasolem
jakich wiele rozkwita
w blasku czerwcowego słońca
dwa ziarna piasku
w dolinie wielkiej rzeki
(9.06.2004)


*
zapach jaśminu i parzonej kawy
sylwetki Dionizosa i gladiatora z Ancjum
a wszystko to zmieszane łykiem korzennego likieru
zasłuchane w symfonicznym morzu Brahmsa
słodko gorzko roześmiane i płaczące
moje mieszkanie na słonecznym brzegu lata
księga śmierci i ubóstwienia zadumanego Antinousa
myśli i obrazy ukryte na długie deszczowe godziny
moje naczynie ofiarne znad którego wypatruję
niech by już przyszedł młodzieńczy sen niebieskooki
choć odrobinę przystępniejszy od Tirona
a wówczas wszystko co dostojne i powagi pełne
niech by pozostało dziełem zakochanego w nim Cycerona
(17/18.06.2004)


*
Krzyśkowi vel Christianowi

twoje usta smakują jak woda i powietrze
oddychałem nimi przez chwilę
dwie chwile dłoni splecionych pragnieniem
w dumnym świecie ze szkła i stali
bogatym w spragnione krwi ostrza
jak pogodna noc w gwiazdy

nie wiem gdzie narodził się
rdzawy blask twoich oczu
i dokąd wołają mnie spojrzeniem

szukam słów by okryć nimi nieodgadnioną tajemnicę
martwe pisklę wdeptane w ziemię jak zeschły liść
od wczoraj zmierzch coraz szybciej biegnie za świtem
czy się odnajdziemy czy utracimy
nim śmierć nakarmi nami życie
(24-26.06.2004)


*
nie chcesz być moim słońcem
bądź odtąd moim cieniem
a świat niech się staje
ja będę bluszczem wokół ciebie

w rodnej wielości istnień
jesteśmy chwilą świadomości
sięgającą bezradnie prawieków i gwiazd
pragnącą chciwość zmieniać w miłość

w miłosnej walce splatać ciała
i w dionizyjskim upojeniu
snem o wieczności zasnąć
na biesiadnym łożu
(27.06.2004)


*
Arturowi J.

twoja diva powabna ale i dumna
córka nieprawdopodobna muz opiekunek
i Siedmiu Mędrców
co byli przecież mężolubni
Episteme światłem szeroko rozlana Wiedza
rzeka pragnienia
wielbicielom takim jak ty nie przynosi szczęścia
pod swym płaszczem gwiaździstym jak niebo nad Narwią
choć może ofiarować dociekanie i odkrywanie
muzykę przetrwania najdzikszych kaprysów życia
niewdzięcznego chłopaka

ale ty naparstkiem odmierzasz cele
by nie drażnić akwizytorów kadzidła
dealerów pobożności
a mógłbyś szklankami pić swój los
jak czerwone wino
bo gej to stan świadomości

kłaniać się jedynie zachodzącemu słońcu
gdy rozlewa po chmurach płomienie
na połowę nieba

a trawy krypto homo nie wiadomo
niech się kłaniają wiatrom
(2.07.2004)


eroticon.

Jackowi K.

ku tobie słońce wędruje od wschodu
by blaskiem budzić miłosne pragnienie
i świat maluje barwami zachodu
zwiastując wciąż nowe spełnienie
(20.08.2004)

*

Marcinowi K.

na chmurne niebo nad Bzurą zbiegły się jaskółki
w przedjesiennej gorączce podróży
jest tyle ulic i tyle domów a ja nie potrafię odgadnąć
z którego wychodzi i do którego wraca
chłopak o bursztynowym ciele słonym jak morze
gorącym jak piasek w sierpniowym słońcu
pachnącym rozkoszą
świerszcze grają jak serce pulsującą harmonią istnień
krzyczących przed wielkim chłodem i snem
może powinienem pójść przez most a może w przeciwną stronę
czy napotkam gdzieś chłopaka który lubi gdy patrzymy sobie w oczy
i który dla każdego wymyśla sobie nowe imię i inne życie
i który nie lubi świerszczy
z nim nic być nie musi a wszystko być może
i będzie złudzeniem
(4.09.2004)


*
Marcinowi z Gór
który położył kres złudzeniom

twoje imię twoje myśli twoje ciało
moja wyspa spełnienia na rzece tęsknoty
którą zaprzyjaźniony posłaniec Merkurego
wskazał mi na pogmatwanej mapie życia
tuż za trzecim zakrętem na skraju nicości

a teraz wciąż mi daleko do twych ust i oczu
wciąż gubię w podróży ślad twego zapachu
i twego głosu mi skąpią bezduszne telefony
więc ile znaczeń może mieć milczenie
tyle jest we mnie obawy i nadziei

zbieram dla ciebie słowa ty dla mnie godziny
a kiedy założymy wspólną codzienność
naszą powszedniość i naszą odświętność
jak nam ze sobą będzie
po kres naszego świata
(4.11.2004)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz