środa, 2 lutego 2011

Belgia - kraj złudzeń?







Belgijskie małżeństwo walczy o prawo do dwuletniego syna. Samuel, choć mógłby zamieszkać z ojcami, mieszka w sierocińcu na Ukrainie, ponieważ belgijski sąd odmawia wydania paszportu.

Ta historia mną wstrząsnęła. Spełnienie marzenia o dziecku pary gejów z Brukseli stało się koszmarem - zwłaszcza dla ich syna Samuela, który jest pozbawiony domu i miłości rodziców. Peter Meurrens (37) i Laurent Ghilain (27) są od kilku lat w związku małżeńskim zgodnie z prawem belgijskim, a zatem mają prawo do adopcji dziecka. Sytuacja materialna obu panów jest bardzo dobra. Laurent Ghilain prowadzi fitness club, zaś Peter Meurerens jest kardiologiem z szpitalu. Obaj dają gwarancje, że dziecko znajdzie się pod właściwą opieką. Teoria jednak nie idzie w parze z praktyką, gdyż władze prawie nigdy nie zezwalają adopcję małżeństwu jednopłciowemu.

Mężczyzni, którzy żyją w Lodève w południowej Francji, wybrali więc opcję macierzyństwa zastępczego, za pośrednictwem strony internetowej. W dniu 24 listopada 2008 r., urodził się na Ukrainie Samuel, po zapłodnieniu matki nasieniem pochodzącym od Laureata Ghilaina. Kobieta oddał dziecko po urodzeniu belgijskim małżonkom, wraz z ukraińskim świadectwem urodzenia, w którym Laurent Ghilain figurował jako ojciec.

Ale Ambasada Belgii w Kijowie odmówiła uznania dokumentu i wydania dziecku belgijskiego paszportu. Ambasada uznała, że istnieją wątpliwości co do ojcostwa Laureata Ghilaina, ponieważ ma męża. Ponadto ambasada dodała, że prawo belgijskie nie zakazuje co prawda surogacji, ale nie jest ona w ogóle uregulowana, więc tym bardziej nie są oni w stanie wydać dziecku paszportu.

Para nie mogła zabrać więc dziecka ze sobą do domu i zmuszona była wynająć rodzinę do opieki i płacić jej 1000 euro miesięcznie. Peter Meurrens i Laurent Ghilain udali się do sądu w Belgii, ale przegrali w dwóch sprawach, pomimo dostarczenia dowodów w postaci testu DNA na ojcostwo. Sądy odmawiały uznania ojcostwa i wydania paszpartu belgijskiego synowi.

Rodzina która została wynajęta do opieki nad dzieckiem odmówiła dalszej opieki i zagroziła, ze wyrzuci dziecko na ulicę albo odda do sierocińca. Wówczas belgijska para znalazła się w sytucji bez wyjścia. Postanowiła przewieźć dziecko przez granicę przy pomocy przyjaciółki. Na granicy jednak została ona zatrzymana i oskarżona o handel ludźmi, zaś Samuel trafił do sierocińca, gdzie do tej pory przebywa. Obecnie ma 2 i pół roku. Sprawa pary Belgów jest jawną dyskryminacją. Mężczyźnie z Antwerpii będącym w heteroseksualnym związku wydano bowiem paszport dla jego dziecka, które urodziła obca kobieta na Ukrainie. W przypadku Laurentego Ghilaina sądy odmawiają uznania ojcostwa jego własnego dziecka mimo dowodów na ojcostwo. W Belgii z jednej strony prawo zezwala na zawieranie małżeństw parom homoseksualnym i adopcję dzieci przez nie, a z drugiej urzędnicy i sędziowie dyskryminują je w dostępie nie tylko do adopcji ale i do własnego dziecka. Parę Belgów czeka kolejna, trzecia już, sprawa sądowa w Belgii. Zapowiadają, że jeśli znów zapadnie niekorzystny wyrok odwołają się do Strasburga. Dziecko ma prawo do posiadania domu i rodziców i wychowywania się z nimi. Belgijskie sądy swoimi decyzjami łamią prawa dziecka.



Namawiam do wsparcia akcji na Facebooku i podpisania petycji.

1 komentarz: