środa, 16 marca 2011

And finally 12 points goes to...

Już niedługo kolejny konkurs eurowizyjny. Wiem, że to ponoć szmira i tandeta, że zero poziomu i pionu itd. ale mnie wciąż kręci oglądanie i słuchanie ludzi z różnych części starego kontynentu. I chyba nie jestem odosobnionym przypadkiem wśród gejów. Od zawsze zastanawia mnie skąd taka popularność Eurowizji wśród osób homoseksualnych. Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Nie przeszkadza mi to jednak w tym, by już rozpocząć typowanie zwycięzców. And finally my points goes to...

Blue – I can
za to, że wciąż mogą, za to, że wciąż nieźle wyglądają i za to, że Duncan James w końcu powiedział publicznie, że lubi facetów w swoim łóżku



Eric Saade – Popular
ponieważ lubię wszystko z H&M


Musiqq - Angel in Disguise
za chrypkę wokalisty i za to, że piosenka zapada tak szybko w pamięć, że po jednym przesłuchaniu wczorajszego wieczora zacząłem ją nucić stojąc na przystanku autobusowym dziś rano


Nina – Čaroban
za pop-style z czasów flower power


Loucas Yiorkas ft Stereo Mike - Watch my dance
za to, że… podoba mi się „też” piosenka


…and finally 12 points goes to
Dino Merlin - Love in rewind
za to, że podoba mi się piosenka bez względu na to jak wygląda piosenkarz

1 komentarz:

  1. :D Mniej wiecej sie zdadza... choc ja bym dał 12 pt. własnie Serbii...

    OdpowiedzUsuń