poniedziałek, 9 maja 2011

Cele parady to cele uczestników

"Celem Parady Równości jest świętowanie i promowanie otwartości, tolerancji i równości. Na pewno nie jest nim walka związki partnerskie - choć wiele osób idzie właśnie dlatego - tym, co nas zbiera 11 czerwca 2011 jest umiłowanie do tych trzech wartości a nie cel polityczny. W samym nawet Komitecie Organizacyjnym są osoby, które związkom są przeciwne, ale wspierają nadal te trzy wartości i dlatego idą w Paradzie Równości." - o Paradzie Równości jej rzecznik.

Znów zrobiło się śmiesznie i strasznie. W tej krótkiej wypowiedzi znajduję same sprzeczności. Po pierwsze - skoro wiele osób idzie na paradę dla związków partnerskich to jest oczywistym, że jest to jeden z celów parady. Jest dla mnie niepojęte, dlaczego rzecznik parady twierdzi inaczej. Ze swojego doświadczenia wiem, że być może nawet większość osób idzie na paradę w celu zamanifestowania postulatu związków partnerskich oraz małżeństw homoseksualnych. Marginalizowanie tego jest delikatnie mówiąc faux pas, a ignorwanie - z jakim spotykamy się podczas tegorocznej parady - to lekceważenie paradowiczów i wypaczanie idei parady równosci, która w samej nawie zawiera postulat równosciowy a więc także dotyczący prawnego usankcjonowania związków homoseksualnych. Po drugie - daleko osobom, które nie popierają związków partnerskich do idei zarówno otwartości i tolerancji, a zwłaszcza równości. Nazywanie tego wspieraniem tych trzech wartości w tym przypadku to kpina.


Cele parady to cele jej uczestników. To oni przyjdą na tę imprezę. Przyjdą o ile będą się identyfikowali z tymi celami. Organizatorzy chyba zapomnieli o tym, że jeśli ludzie nie będą się identyfikować z przesłaniem imprezy to po prostu na nią nie przyjdą. Wypowiedź rzecznika parady dziwi mnie też z tego powodu, że miało w tym roku nie być wykluczeń, że miała to być impreza otwarta na różne postulaty środowiska, które mają wspierać równość, otwartość i tolerancję. Tymczasem słyszymy, że organizataorzy bardziej są zainteresowani poparciem ze strony tych, którzy nie popierają związków partnerskich, a nawet są gotowi przyznać im miejsce w Komitecie Organizacyjnym, niż ludzi, dla których tolerancja, otwartości i równość nie są pustymi frazesami, a mają realny wymiar i którzy walczą o związki partnerskie w Polsce. To, że w Komitecie Organizacyjnym są osoby, które chcą utzrymywać dyskryminację i podział na hetero-ludzi i homo-podludzi nie jest dla organizatorów niczym zaszczyztnym ani niczym czym mogliby się chwalić. Jak ma się to do równości? Tak samo jak słowa rzecznika parady do potrzeb gejów i lesbijek czyli nijak. Szok!


Nie ma ani równości ani tolerancji ani otwartości bez prawnego usankcjonawania związków homoseksulnych. Kto jak kto, ale rzecznik Parady Równości powinien mieć tego świadomość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz