środa, 1 lutego 2012

Od Cypru do Łepkowskiej

W północnocypryjskim quasi państewku doszło do kolejnego aresztowania gejów. Mimo zapowiedzi prezydenta tureckiej części Cypru, że prawo penalizujące seks męsko-męski zostanie zniesione nie dokonano żadnych zmian w kodeksie karnym, a aresztowania gejów nabrały na sile w ostatnich miesiącach. Do tego zdjęcia mężczyzn zostały upublicznione. Jeszcze raz zastanawiam się, czemu polski MSZ nie zabiera w tej sprawie głosu. Niedawno potrafił potępić prześladowania chrześcijan. Czemu nie potrafi uczynić tego samego w sprawie łamania praw osób homoseksualnych? No czemu? Pewnie z tego samego powodu, dla którego przyzwala się na to, by w Polsce gejów porównywać do zoofilów. I to decyzją sądu, który w takim porównaniu nie dopatrzył się niczego, co by mogło urazić osoby homoseksualne. Po decyzji sądu w sprawie „kozy” wygląda nieco dziwnie to co robi nowa Pełnomocnik ds. Równego Traktowania. Agnieszka Kozłowska-Rajewicz wysłała do przewodniczącej Komisji Etyki Poselskiej apel o ukaranie posła Marka Suskiego za porównanie związku partnerskiego do związku zoofilskiego. Działanie Pani Kozłowskiej-Rajewicz uznaję za jak najbardziej szlachetne i słuszne, ale jak się ma ono do niedawnej decyzji sądu, który orzekł, że nikt nie powinien się takim porównaniem czuć urażony. Może czas zamiast występować do komisji etyki wystąpić z propozycją zmiany prawa! Bo jak tu karać za coś co zdaniem sądu karze nie podlega. Atmosfera w polskiej polityce się brunatnie zagęszcza niestety. A jedyną reakcją rządu na to są jak zawsze ruchy pozorowane. Za taki też uważam list wystosowany przez Panią Kozłowską-Rajewicz. Działanie równie mgliste jak podjęcie przez PO prac nad ustawą o związkach partnerskich. PO wysuwając mgliste obietnice stara się wciąż o zjednanie sobie jak najszerszego elektoratu, po czym nie daje absolutnie nic poza obiecaną potencjalną możliwością. Tak było w sprawie liberalizacji ustawy aborcyjnej, której obecna wersja w końcu została uznana za kompromis a Polki które nie chcą rodzić dzieci mają się cieszyć, że nie zabiera im się paszportów i nadal mogą jechać zagranicę usunąć ciążę. Tak było z planami finansowania in vitro, co skończyło się tym, że ludzie mają się cieszyć tym, że jest nadal ono w Polsce w ogóle możliwe. Tak było z obietnicą depenalizacji posiadania miękkich narkotyków na własny użytek, co zaowocowało zmianą prawa, która w istocie nic nie zmienia i zapalnie pointa jak było karane tak pozostało. Tak było z parytetami dla kobiet, co skończyło się namiastką w postaci kwot na listach wyborczych. I tak jest też ze związkami partnerskimi. Obawiam się, że zakończy się to zmianą prawa, która pozwoli na to co i tak jest obecnie możliwe, czyli zostanie w paru ustawach doprecyzowane, że dzięki notarialnemu pełnomocnictwu będzie można odwiedzić partnera w szpitalu, odebrać list z poczty i przejąć mieszkanie, co nadal mimo wyroku Trybunału w Strasburgu jest nadal przez polskie sądy kwestionowane. I to zapewne okaże się kolejnym (pseudo)kompromisem rządzących. Scenariusz ten sam: władza obiecuje zmianę żeby udowodnić jak blisko jest ludzi i rozumie ich problemy, następnie umacnia status quo i przedstawia to jako postęp. A my wciąż się na to nabieramy. Jest jak w mydlanej operze. Mijają miesiące, akcja się toczy i nikt nie dostrzega, że głowni bohaterowie przez ten czas cały czas znajdują się w tym samym miejscu i trwa wciąż ta sama dyskusja. Złudzenie akcji i tempa omamia widzów, choć w każdym odcinku wypowiadane przez aktorów są te same kwestie a ich rozmowy nie zmierzają do żadnej konkluzji. Chodzi tylko o to, by dać widzowi złudną nadzieję, że coś się wydarzy. I tak jak reżyserzy przykuwają tą obietnicą widza do telewizora tak i rządzący robią z wyborcami. Jednak po 100 odcinkach oglądamy tę samą scenę i czujemy się tak jakby nic nas nie ominęło. Doskonale odnajdujemy się w zastałej sytuacji. Tak samo wygląda polska polityka. Puste długie dialogi, które nic nie zmieniają i do niczego nie zmierzają.


Będąc w temacie seriali przeczytałem ostatnio jak to Łepkowska postawiła na geja w swoich serialach. O tym jakie to daje efekty przekonałem się osobiście. Po tym, jak usłyszałem od znajomej, że skoro serialowy Piotr powiedział, że kocha żonę więc może nie jest gejem, to chyba wolałbym, żeby Łepkowska nie stawiała już więcej na geja (dla nie wtajemniczonych w „Na Wspólnej” jeden z bohaterów zdradza żonę z mężczyzną, choć w rzeczywistości to bardziej zdradza kochanka z żoną jeśli porównać staż związku z kochankiem i z żoną). Osiąga bowiem efekt odmienny od zamierzonego. Znajoma była gotowa uznać związek homoseksulny za nieprawdziwy zaś fałszywą deklarację o miłości geja do zony za prawdziwą. Widz jednak jest mało kumaty i niestety trzeba bardziej łopatologicznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz