piątek, 13 kwietnia 2012

Uganda, Palikot - wspólny mianownik

Tę historię zna już zapewne wiele osób. John z Ugandy starał się w Polsce o status uchodźcy. Jest gejem i z tego powodu w ojczyźnie grożą mu prześladowania. Polscy urzędnicy najpierw kazali mu przynieść zaświadczenie, że jest homoseksualistą. Kiedy je pokazał, stwierdzili, że w Ugandzie sytuacja gejów nie jest wcale taka zła, więc ochrona międzynarodowa mu nie przysługuje. Może stracić w Ugandzie życie, a w najlepszym wypadku spędzić kilkanaście lat w więzieniu. Ale co tam… Według polskich urzędników to nic takiego. Przecież to pedał, więc to nic wyjątkowego, że pedałów się więzi, torturuje, poniewiera, zabija. Dla mnie cała ta historia jest szokująca i brak mi słów na opisanie pojebanej decyzji urzędu. Na usta cisną mi się same wulgaryzmy pod adresem tego kolegium monstrów pozbawionych jakiejkolwiek empatii i znajomości przepisów dotyczących praw człowieka. Znów jestem zaniepokojony ciszą polityków. Jeszcze bardziej jestem zaniepokojony ciszą Rzecznika Praw Obywatelskich. Czuję, że w Polsce nikomu na niczym i nikim nie zależy. Naród żyje tylko tym, czy matka Madzi ufarbowała włosy i czy autostrada pęka w 175 miejscach czy 176. Totalne pojebanie. Równie absurdalne są ostatnie „występy” Palikota. Używanie przez niego słów obraźliwych dla gejów przez człowieka, który postuluje wprowadzenie kar za mowę nienawiści, a następnie tłumaczenie przez geja z jego partii, że ciota to powszechnie używane słowo przez gejów i nie ma w tym niczego złego przyprawi mnie o mdłości. Tu nawet nie chodzi o samo słowo „ciota”, które może być w pewnych, aczkolwiek wyjątkowych sytuacjach, neutralne, ale o to, że w tej sytuacji konkretnej sytuacji zostało ono użyte właśnie po to, by obrazić i było w oczywisty sposób wyrazem pogardy. Palikot stracił całkowicie w moich oczach wiarygodność. Biedroń stracił w moich oczach jeszcze więcej. Pamiętam sprawę „rechotu” na Sali sejmowej po jego wystąpieniu. Dziś Biedroń zachowuje się tak jakby sam był wśród tych rechoczących debili. Milczy też Grodzka, której przeszkadzało to, że zwracano się do niej złośliwie i chamsko per „Pan”. Najgorsze jest to, że partia, która rzekomo walczy z mową nienawiści legitymizuje ją przez własne działania. Kiedy jutro ktoś zaśmieje się z Biedronia w Sejmie lub nazwie go ciotą trudno będzie przekonać kogokolwiek, że jest to chamskie, złe i zasługuje na potępienie. A zasługuje. I to jest najsmutniejsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz