poniedziałek, 31 grudnia 2012

2012

To już koniec 2012 roku. Dla środowiska LGBT był to kolejny rok rozbudzonych oczekiwań, w tym roku nawet większych niż kiedykolwiek wcześniej, i zerowych osiągnięć. Nadal nie ma się z czego cieszyć. Nadal gubimy się w pomysłach, z których nic nie wynika. Przyszły rok, wbrew zapowiedziom rządu że będzie super, nie będzie najprawdopodobniej lepszy. Na tym polskim zadupiu już chyba nie ma szans na zmiany na lepsze. Mi już zabrakło optymizmu.

niedziela, 30 grudnia 2012

Oderwani

Kościół katolicki wszedł na nowy poziom nienawiści. Najbardziej głośno słychać go ostatnio w kraju, gdzie katolicy stanowią niewielką mniejszość, czyli w Wielkiej Brytanii. W bieżący weekend odbywa się tam kolejna runda straszenia gejami i lesbijkami. Księża wzięli się tym razem za dzieci. Straszą, że małżeństwa homoseksualne będą zagrożeniem dla adoptowanych przez nie dzieci. Może to jedynie śmieszyć, zwłaszcza jeśli uświadomimy sobie, że geje i lesbijki w związkach partnerskich mogą adoptować wspólnie dzieci od 2005 r., mają dostęp do surogatek, nie wspominając już o własnym potomstwie. Katolicy na wyspach żyją chyba w innym świecie. Dziwne, że umknął im fakt, że adopcja przez osoby homoseksualne ma tam już miejsce.

sobota, 29 grudnia 2012

Agata Kwiatkowska - Prawa człowieka po polsku

Grudzień to nie tylko miesiąc wszechobecnych śledzików i nieopanowanego konsumpcyjnego szału, ale również Światowy Dzień AIDS, Międzynarodowy Kongres Praw Człowieka i Festiwal WatchDOCS. Mam nieodparte wrażenie, że im bardziej stajemy się europejscy i nowocześni, tym temat praw człowieka staje się dla nas niszowy i niezauważalny. Bo czym jest głód, współczesne niewolnictwo czy AIDS w obliczu Smoleńska? W tym roku Polskę, a dokładnie Uniwersytet Jagielloński spotkał wyjątkowy zaszczyt organizacji światowego Kongresu Praw Człowieka. Lista noblistów i profesorów, którzy potwierdzili swoją obecność - imponująca. Było mi niezwykle miło, kiedy dowiedziałam się, że będę miała okazję prezentować organizację, w której pracuję. Jakże na wyrost była ta moja radość. Pierwszy kubeł zimnej wody: przemówienie otwierające całą imprezę. Lech Wałęsa w charakterystyczny dla siebie „ludzki sposób” stwierdził, że same prawa człowieka nie są wystarczające i potrzebna jest ich moralna legitymizacja, którą jest filozofia chrześcijańska – na sali słychać było odgłos aprobaty. Rozejrzałam się dookoła siebie - ku mojemu zaskoczeniu najlepsze miejsca na auli zajmowali duchowni. Zdesperowana szukałam wzrokiem kogoś, kto podziela moje zdziwienie i niesmak. Eureka, w ostatnim rzędzie spotkałam wzrok tak samo zmieszanych jak ja ludzi, którzy szykowali się do wyjścia. To byli Amerykanie i Australijczycy, którzy jak się potem okazało dali się nabrać tak samo jak ja. Przeglądam kilkudniowy program konferencji, codziennie msza. Pytam w informacji, czy to nie jest jakaś pomyłka, przecież to jest impreza międzykulturowa, gdzie zaproszeni są ludzie z różnych części świata o różnych wyznaniach? Otrzymuję informację, że msza nie jest przecież obowiązkowa. Uff, już się bałam. Nie będę opisywać, jakie oczy robili ludzie, kiedy opowiadałam im o liberalizacji polityki narkotykowej i uczeniu w szkołach o antykoncepcji, bo to trzeba byłoby zobaczyć. Młoda dziewczyna wyszła w połowie, mówiąc że to obraża jej uczucia religijne, a inna zapytała, po co zajmujemy się narkotykami skoro w Polsce tego problemu nie ma. Nie poddawałam się. Przeglądając program, znalazłam bardzo ciekawe wystąpienie Tiffany Jones z University of New England (Australia), która opowiadała o swoich badaniach nad prawami studentów GLBTIQ. Świetne badania i bardzo ciekawe wnioski. Czas na pytania z sali. Młody chłopak, elegancko ubrany podnosi rękę. „Proszę pani, jestem studentem prawa UJ, młodym konserwatystą, mam do pani takie pytanie, gdzie jest Pani granica? Czy zoofile i pedofile też wg pani powinni mieć swoje prawa?”. Tiffany na początku nie zrozumiała w ogóle kontekstu i złośliwości samego pytania… Na koniec wybrałam się na sesję przygotowaną przez Czerwony Krzyż, gdzie dwóch wojskowych Wiesław Rusin i Maciej Ciborowski rozwodziło się nad tym, jak brzydkim i bezwartościowych krajem jest Afganistan. Miałam szczerze dość. Nie spodziewałam się, że najgorsze jeszcze przede mną. Kongres rozpoczął się w czwartek, w niedziele zabrano nas do Auschwitz. Pierwsza część dnia to była wizyta w obozie, później Synagoga w Oświęcimiu i spotkanie z władzami miasta. Na koniec dnia uroczysta debata o mulitikulturalizmie – m.in. prof. Zoll, prof. Stankowski, prof. Hommelhoff, prof. Wieruszewski. O referat poproszony został również młody Belg, dr Jacob Cornides, prawnik zajmujący się prawami człowieka. Rozprawa o wiarygodności praw człowieka w dzisiejszych czasach. No i się zaczęło. Prelegent wyraził swój potępiający stosunek wobec mniejszości seksualnych, pytając retorycznie „czy zwierzętom też mamy nadawać prawa?”, potem płynnie przechodząc do wyższości prawa naturalnego, którego podłożem jest chrześcijaństwo i wszelkie wynaturzenia są sprzeczne z zasadami antropologii. Sala nie wytrzymała, Amerykanie zaczęli gwizdać, Australijczycy skandować, część ludzi ostentacyjnie wychodzić, manifestując swój sprzeciw wobec jego wystąpienia. Rozpętała się pełna nietolerancji, agresji i żalu dyskusja. Zapytałam Dr Sev Ozdowskiego, pomysłodawcę całego Kongresu, czy coś takiego zdarzyło się już wcześniej. Miał posępną minę. To pierwszy raz, wcześniej nie było takich incydentów. Organizatorzy zamietli całą sprawę szybko pod dywan. Na stronie UJ wspaniała relacja fotograficzna, międzynarodowi goście, msza odprawiona przez Kardynała Dziwisza, uroczysta kolacja w Radissonie. Pozazdrościć, impreza na europejskim poziomie…

piątek, 28 grudnia 2012

Chcę homomałżeństw

odŚwiętna Teresa umieściła notkę, która na pierwszy rzut oka wydała mi się ironiczna, ale okazała się być demagogiczna. Przytoczę:

"Chcesz homomałżeństw, bo...
1) heterycy mają taką mozliwość - i co? zazdrościsz im? większość twoich heteroseksualnych znajomych żyje w sformalizowanych związkach? czas od jednego związku do drugiego chcesz mieć uświetniony odpowiednim certyfikatem?
2) możnaby się było wspólnie rozliczać - jesteś tak małostkowy? chcesz oszczędzić na podatkach, żeby mieć kasę na wyjazdy na Teneryfę, czy do Tajlandii?
3) oficjalnie byś mógł mówić "mój mąż" - zamiast mój "misiu", "kotku", "kapibarko"?
4) po śmierci partnera wejdziesz w posiadanie jego nieruchomości - bo partnera się ma, żeby się na tym dorobić?
5) będziesz mógł swobodnie odwiedzać partnera w szpitalu - bo teraz, jeśli ma raka, to nie wiadomo, czy w 2020, kiedy wreszcie rozpocznie się jego leczenie, uda się w jego ostatnich dniach odwiedzić go w szpitalu?
6) listonosz nie poprosi cię o dowód, gdy będziesz odbierać korespondencję partnera - bo teraz jest z tym namolny?
7) teściowa cię pokocha - jak każda teściowa, prawda?
8) utrzesz nosa konserwatystom - a to zmieni ich nastawienie?

9) sąsiedzi spojrzą na was życzliwiej - zaraz po weselu?
10) chcesz żyć w zgodzie z tradycją - jak twoi ojcowie i ojcowie twoich ojców, którzy tylko o tym marzyli?"

Nie lubię żartów z poważnych spraw, zwłaszcza gdy nie są one śmieszne. A za taką poważną sprawę uważam kwestię małżeństw jednopłciowych. Tak samo nie podobałoby mi się, gdyby ktoś napisał identyczną notkę zamieniając parę homoseksualną na parę mieszaną rasowo. Podejrzewam, że twórcę tego spisu "powodów" by to także nie śmieszyło. Nie jest dla mnie zrozumiałym, czemu w przypadku praw gejów i lesbijek ton jest znacznie częściej ironiczny lub lekceważący niż w przypadku praw jekiejkowiek innej mniejszości. Tak, jakby geje i lesbijki byli mniej ludźmi. Wracając do owego spisu:

1) heterycy mają taką możliwość i im zazdroszczę tego i chcę mieć uświetniony certyfikatem związek, związek w którym jestem 9 lat i mam zamiar w nim pozostać co najmniej kilkadziesiąt następnych. Każdy patrzy przez pryzmat własnych doświadczeń. Moje doświadczenia nie są związane z czasem od jednego związku do kolejnego, a z czasem wielu lat w jednym związku.

2) oczywiście, że chciałbym się wspólnie rozliczać i nie uważam tego za małotkowość. Małostkowością może to być dla tych, którzy mają albo bardzo wiele, albo nic. Mnie nie stać na małostkowość.

3) to ważne móc powiedzieć do osoby mój mąż. Misiu i skarbie mówię w zupełnie innych sytuacjach niż te, w których chciałbym mieć możliwość powiedzenia o swoim misiu per mąż.

4) jak się nic nie ma albo sie opływa w bogactwie to może nie jest to istotne czy i co się dziedziczy, ale jak się "coś" ma i potem okazuje się, że przez brak małżeństwa trzeba zapłacić podatek, zachowek, a być może nic się nie dostanie to jest to problem. Jak się mieszka pod mostem to mieszkanie pod mostem nie przeraża, kiedy ma się miliony to też nie jest to groźna wizja, ale jak się ma wspólnie z partnerem jeden dom lub mieszkanie, który trzeba będzie sprzedać, żeby spłacić zachowki i podatki i okaże się, że nie starczy już na własny kąt to i nawet miesjce pod mostem może okazać się koniecznością.

5) nie życzę nikomu, żeby przez brak papierka nie został wpuszczony do osoby, którą kocha. Chyba nie warto nawet dalej komentować tego punktu.  

6) myślę, że poprosi o dowód, chociażby żeby sprawdzić, czy jestem małżonkiem.

7) przynajmniej będę miał teściową. Bez ślubu nie ma teściowej.

8) myślę, że utrę.

9) nie znam sąsiadów

10) tak, jestem sentymentalny. I co w tym złego?

odŚwiętna Teresa pisze, że Ariño sugeruje, że prawo do małżeństw dla osób LGBT jest jak prawo do lotów w kosmos. Niby każdy je chciałby mieć, ale na nic ono komukolwiek. Jednak to zupełnie inne rzeczy. Małżeństwo może i na nic komuś kto jest singlem i taki stan rzeczy mu odpowiada. Ale dla kogoś, kto jest w związku jest to duże ułatwienie i zabezpieczenie na wypadek przykrego zdarzenia losowego typu śmierć, choroba itp. To porównywanie tych dwóch rzeczy jest z kosmosu.






środa, 26 grudnia 2012

Język dialogu

Słuchając przedstawicieli kościoła katolickiego można odnieść wrażenie, że jest to instytucja schizofreniczna. Ale niech nikogo to nie zwiedzie. To obrzydliwa manipulacja w czystej postaci. Z jednej strony Pan Leszek Głódź mówi "Doświadczamy w ostatnim czasie potarganych więzów między obywatelami, a państwem. A przecież tylko język dialogu może przywrócić normalność". Kiedy jednak chodzi o osoby homoseksualne to nie ma już chęci dialogu ze strony KK. Jest tylko mowa o rzekomym zagrożeniu dla pokoju i sprawieliwości na świecie, potepinie i wezwanie do walki z gejami i lesbijkami. Nie ma miłości bliźniego i zrozumienia. Jest szczucie na drugiego człowieka. Benedykt XVI mówiąc te okropności stawia się w tym samym szeregu co najwięksi zbrodniarze świata. To retoryka Hitlera i Stalina, za którą mają podążać masy. Świat się cały czas rozwija, kościół tymczasem stoi w miejscu i nie potrafi się dostosować. Zawsze był hamulcem postępu, jednak obecnie zdaje się żyć w zupełnie innym świecie, nawet innej galaktyce. Uderzanie w takie apokaliptyczne staje się tragikomiczne. Do tego ta propaganda o dyskryminacji chrześciajan. Biedni, ciemiężeni, prześladowani.... W złocie i brokatach, na bogato zdobionym ołtarzu, przed kamerami tv panowie utyskują, jak bardzo kościół jest prześladowany. To jest już nie tylko śmieszne, ale i niesmaczne.


Jarosław Makowski - A w Kościele cud się nie zdarzył

Czy można szanować gejów, jak deklaruje w swoim oficjalnym nauczaniu Kościół, i zarazem niemal w każdym dokumencie watykańskim pisać, że osoby homoseksualne są zagrożeniem dla „cywilizacji miłości”? 1. W Boże Narodzenie, jak wiemy, cuda zdarzają się na porządku dziennym. I tak, o czym doskonale wiedzą dzieci, zwierzęta w noc wigilijną zaczynają mówić ludzkim głosem. Politycy, o czym z kolei wiedzą dorośli, są wobec siebie nieludzko życzliwi. Kościół, o czym wiemy wszyscy – kobiety i mężczyźni, religijni i nie-religijni, heteroseksualni i homoseksualni – tradycyjnie już wyznacza sobie pole walki, na którym ustawi swoją armię w nowym roku. Któż więc będzie głównym przeciwnikiem Watykanu w roku 2013? 2. Papież w ogłoszonym kilka dni temu orędziu na obchodzony przez Kościół 1 stycznia Światowy Dzień Pokoju, zatytułowanym „Błogosławieni pokój czyniący”, słusznie pisze, że zagrożeniem dla pokojowego współżycia są produkowane przez współczesny kapitalizm rozmaite niedogodności – nierówności, ubóstwo, brak pracy czy konsumpcyjna kultura. Sęk w tym, że cały ten słuszny wywód papieża, pod którym mogliby się podpisać ludzie dobrej woli o rozmaitych przekonaniach i wiar tryska, gdy dochodzimy do stwierdzenia, że Kościół musi bronić tradycyjnie rozumianej rodziny przed osobami homoseksualnymi. Legalizacja związków jednopłciowych „znieważa prawdę o osobie ludzkiej, w poważny sposób rani sprawiedliwość i pokój”. Po takim stwierdzeniu mam kilka pytań, na które szczerze powinni odpowiedzieć sobie kościelni hierarchowie. 3. Czy rzeczywiście nierówności społeczne, bieda, nacjonalizmy i konsumpcjonizm można stawiać na tej samej płaszczyźnie naszych społecznych niedogodności i bolączek, co domaganie się przez osoby homoseksualne praw równościowych? Czy można szanować gejów, jak deklaruje w swoim nauczaniu Kościół katolicki, i zarazem niemal w każdym oficjalnym dokumencie watykańskim pisać – jak czyni to papież Benedykt – że osoby homoseksualne są zagrożeniem dla „cywilizacji miłości” i społecznego ładu? I ostatnie, najważniejsze: czy można kochać Boga, którego się nie widzi – jak powiada św. Jan – a nie kochać geja, którego się widzi i spotyka w swoim Kościele? 4. Jeśli jest więc prawdą, że w noc wigilijną nawet zwierzęta mówią ludzkim głosem, to może kiedyś zdarzy się cud, że i Kościół nie będzie mówił w tym czasie językiem wykluczenia i piętnowania. I tego, Czytelniczkom i Czytelnikom mojego bloga życzę.

sobota, 22 grudnia 2012

Szumełda i populizm

Szumełda - normalny gej z PO o ważnych sprawach i ważniejszych: "Oczywiście związki partnerskie czy in vitro są ważne, ale one są jedynie fragmentem rzeczywistości społecznej, za którą partia, która rządzi, jest później odpowiedzialna." Ciekawe, że właśnie ten fragment rzeczywistości decyduje o tym, że - jak sam polityk przyznaje - żyje mu się w Polsce trudniej. Dyskryminacja osób homoseksualnych to opresja. Opresja, która jest najważniejszym problemem w życiu osób homoseksualnych, w tym Pana Szumełdy.

Radomir Szumełda - coming out normalnego geja

Tydzień bawiłem na Teneryfie i zasmakowałem normalnego życia. Pisząc normalnego mam na myśli taki sposób codziennego funkcjonowania, który nie wymaga ciagłego używania słów na "ch" i "k" oraz czasownika na "j", kiedy ogląda się otaczającą rzeczywistość. Niestety musiałem wrócić. Natychmiast po powrocie odpaliłem komuter i czytam, czytam, czytam...,że mamy ponoć wielki coming out w PO. Mogłoby się zdawać, że to krok milowy ku związkom partnerskim. Oto człowiek, który jada z premierem, a dla jego dzieci to najepszy kumpel "przyznał się", że jest gejem. Mowa oczywiście o Radomirze Szumełdzie. "Przyznał się" najlepiej opisuje zaistniałą sytuację. Raczej nie jest to coming out jakiego bym się spodziewał, cóż... Kiedy czyta się wywiad z Panem Radomirem chyba nalezy się cieszyć, że "się przyznał". Lepsze to niż nic, a i widzę dla partii same zalety. Będzie można powiedzieć, że ma się geja, ale takiego normalnego, a nie jakieś palikotowskie przegięte "nie wiadomo co". Dla Pana Radomira Biedroń to nawet nie jest przecież facet. Facet jest bowiem normalny jak on sam, czyli taki po któym "tego" nie widać. Jak sam twierdzi Pan Radomir gdyby sam nie powiedział o swoim gejostwie to by go wszyscy uznawali za heteryka. Rozumiem, że według Pana Radomira tylko taki gej który jest jak heteryk jest godzien uznania. Ale jak tak patrzę na Pana Radomira, a jak słucham to jeszcze bardziej, utwierdzam się w przekonaniu, że do samca alfa to mu jeszcze daleko. Może jakiś Niesiołowski dałby się nabrać na tę jego godną podziwu najnormalniejszą z najnormalniejszych męskość, ale ja jako wytrwany homoseksualista już nie. Przepraszam Pana Radomira jeśli go to urazi, ale pewien rys przegięcia dostrzegam. W odróżnieniu od Pana Radomira dostrzegam, a nie ganię jak on to czyni w odniesieniu do Roberta Biedronia: "Afiszują się ze swoją manierą. Biorą udział w paradach równości. Choć to kompletnie nie moja bajka, to jednak dobrze, że te parady są, bo dzięki nim w ogóle mówi się o potrzebach środowiska LGBT. Ale przecież nie wszyscy geje są zmanierowani. Tymczasem patrząc na Biedronia i wielu innych aktywistów, można odnieść wrażenie, że wszyscy tacy jesteśmy. A to nie jest prawda. Myślę, że większość gejów to "zwyczajni faceci". Tak jak powiedziałem: "faceci". Nie obnosimy się ze swoją orientacją seksualną. Nie widać po mnie homoseksualizmu. Gdybym ci nie powiedział, to byś nie wiedział, prawda?" Widać, nie widać? Panie Radomirze, widać! Prawda? I co z tego? Widocznie ma być widać. I tak też jest dobrze. Ale najwyraźniej Pana coś ten fakt pobolewa skoro tak Pan ten temat drąży i drąży. Zgadzam się z tym, że większość gejów to normalni faceci, ale na Apolla, czy Biedroń jest nienormalnym facetem? Czy maniera odbiera facetowi męskość? Jestem pewien, że super przystojny i nadwyraz urodziwy mężczyzna byłby obiektem pożądania i westchnień Pana Radomira, choćby dłońmi wymachiwał jak holenderski wiatrak. A to dlatego, że byłby urodziwym mężczyzną, czyli urodziwym facetem! ja rozumiem, że można Biedronia krytykować za to, co mówi, ale nie za to, że jest zmanierowany. Faceci, którzy mają problem z zaakceptowaniem zmanierowania u innych w rzeczywistości mają problem z własną męskością. I chyba tak jest także w przypadku Pana Radomira. Irytują mnię te podziały stosowane przez Pana Szumełdę na tych gejów, po których widać i na tych po których nie widać. Tylko kompleksy Pana Szumełdy sprawiają, że brak widocznych oznak gejowstwa urastają u niego do rangi zalet. Czy heteryk po którym widać jego heteroseksualność nie jest negatywnie oceniany przez Pana Radomira. Wszak to nie tylko pewna maniera ale i afiszowanie się, które tak się mu nie podoba. Kolejny raz krew mnie zalewa, kiedy czytam o tym, że parady może są i dobre, bo w ogóle się dzięki nim mówi o potrzebach LGBT, a jednocześnie jest dodane zdanie o tym, że parady to przegięcie, zmanierowanie, czyli przysłowiowy kwiatek w dupie. Czemu ci którzy tak pragną "normalnych" parad nie przyłączą się do nich i nie uczynią ich "normalnymi"? To trochę tak jak pretensja mieszkańca osiedla, który chciałby mieć tuje pod oknem, o to, że sąsiedzi posadzili same kwiaty na wspólnym ogródku. No żesz kurna... trzeba było samemu posadzić sobie tę cholerną tuję, a nie mieć pretensje do innych, że są same kwiatki. I co to za słowo Panie Radomirze "afiszują się"? Afiszują się? Może po prostu są sobą? Nie przyszło to Panu do głowy? I co to za nansenowny argument o tym, że heteroseksualiści nie afiszują się ze swoją orientacją? Kiedy pan premier pokazuje się z żoną na okładkach tabloidów albo bierze z nią ślub kościelny tuż przed wyborami to nie jest afiszowanie się? A kiedy w obrzydliwy i chamski sposób rechocze na sali z Biedronia to nie jest afiszowanie się ze swoim heteroseksualizmem? Na koniec coś co mnie najbardziej zastanawia. "Moje relacje z premierem mają wymiar wyłącznie towarzysko-rodzinny, więc zbyt wiele nie mogę i nie chcę odkrywać, szanując jego i moją prywatność. Zawsze czułem akceptację i sympatię z jego strony. Rozmawiałem z nim o konieczności legalizacji związków partnerskich i odnoszę wrażenie, że w tej sprawie mamy podobny pogląd." Nasuwa mi się pytanie jakiż to pogląd? Jaki pogląd może kryć się w głowie męskiego geja, który nie afiszuje się, nie chodzi na parady, niczego nie żąda i który cieszy się, że PO-wskie salony pozwalają oddychać mu tym samym powietrzem?

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Bogna Białecka i jej homofobiczne turnee po parafiach

Jak donosi portal katolicki Bogna Białecka, znana z działalności w lubeslskiej Odwadze, krąży po polskich parafiach z homofobicznym turnee. Ten parafialny objazd to popis uprzedzeń i pseudonaukowego bełkotu.

"Nauka nie udowodniła, że homoseksualizm jest wrodzony. Fakty są takie, że na predyspozycje biologiczne muszą się nałożyć nieprawidłowe oddziaływania społeczne, aby zachowanie homoseksualne zaistniało – mówiła w czasie konferencji psycholog. Wykład skierowany był do osób duchownych, psychologów, psychiatrów i studentów. Prelegentka powoływała się na badania amerykańskich ekspertów dr Josepha Nicolosiego i dr Philipa Suttona, którzy specjalizują się w pomocy terapeutycznej osobom odczuwającym pociąg seksualny wobec własnej płci."

Nauka nie udowodniła, że orientacja nie jest wrodzona i jest wynikiem oddziaływań społecznych. To jest fakt, ale Pani Białecka mówi to co jest jej ideologicznie wygodne. Nicolosi ekspertem? To słowo zupełnie nie pasuje do tej osoby. Poza tym mówienie w jego wypadku o pomocy osobom odczuwającym pociąg seksualny do tej samej płci jest czymś idiotycznym. Przecież wszyscy wiedzą, że nie chodzi o żadną pomoc a o wzniecenie niechęci do odczuwanych potrzeb, co jest szkodliwe i niebezpieczne.

"Podkreśliła również, jak istotne jest, by młody człowiek, który nie jest pewien swojej seksualności, nie ujawniał się z tym przed środowiskiem rówieśniczym, ponieważ przypina sobie etykietkę, naraża na odrzucenie, bycie ofiarą i odbiera sobie nadzieję na zmianę tego stanu."

Czemu Pani Białecka, gdy ktoś odczuwa pociąg seksualny nazywa to niepewnością swojej seksualności? Czy mam rozumieć, że według niej kiedy odczuwa się hetoseksualny pociąg płciowy to jest już pewien swojej seksualności? To czysta manipulacja. najgorsze, że dokonywana na młodych ludziach, często niepełnoletnich. Pani Białecka zachęca do zamknięcia się w szafie, ponieważ jest oczywiste, że homoseksualista po coming oucie jest o wiele pewniejszy i świadomy siebie, mniej podatny na manipulację i odporniejszy na ataki ze strony takich ekstremistów jak Pani Białecka. A tak o wiele łatwiej wmówić człowiekowi w szafie, że homoseksualizm jest zaburzeniem i wymaga leczenia. Strasznie ludzi tym, że po ujawnieniu się będą ofiarą homofobii i będą odrzuceni jest największym chamstwem i debilizmem jakie można powiedzieć młodemu gejowi czy lesbijce. To zastraszanie. Pani Białecka wskazuje tym, że winę za homofobię ponoszą geje. To tak jak stwierdzenie, że kobieta została zgwałcona bo była kobietą. I to mówi psycholog? Pani Białecka wie, że gej ujawniony jest odporniejszy na indoktrynacje. Ujawniony gej prędzej poprosi o wsparcie jakąś organizację LGBT. Człowiek w szafie będzie żył w zakłamaniu, potem w zakłamaniu weźmie ślub z osobą przeciwnej płci i będzie prowadził zakłamane życie. I da Pani Białeckiej fałszywe świadectwo swojego rzekomego "uzdrowienia", którego nie będzie ona weryfikowała, by móc dalej robić swoje homofobiczne turnee po salach katechetycznych. I biznes się kręci.

Ludzie, trzymajcie dzieci i młodzież z dala od takich szarlatanów.

Ciekawy kometarz do sprawy przedstawiła Lilianne Blaze:

"Zauwazyliscie ze wiekszosc metod "leczenia" homoseksualizmu w duzej czesci opiera sie na atakowaniu rodziny "leczonego"? Schemat "gdyby twoi rodzice nie byli mocno pokrzywieni to ty bylbys 'normalny' "? Prawie zawsze polaczony z "zaufaj bogu i zerwij wszelkie toksyczne kontakty", z silna implikacja, nieraz mowione wprost - "jesli twoja rodzina akceptowala twoj homoseksualizm to ONI TEZ SA TOKSYCZNI"? "Leczacy" cynicznie mowia ze sa "za rodzina" i "wartosciami rodzinnymi", a w rzeczywistosci atakuja i niszcza rodziny, nie "tylko" tworzone przez pary jednoplciowe, ale rowniez te ktore "zgrzeszyly" majac dziecko-homoseksualiste. Dla czesci z nich (m.in. Richarda "I hate you, mom" Cohena) WZBUDZANIE NIENAWISCI DO RODZICOW jest wrecz "NORMALNA" czescia "LECZENIA" i nawet nie probuja sie z tym kryc."

niedziela, 9 grudnia 2012

Polsat i relacja o norweskiej księżniczce

Wąłśnie obejrzałem materiał w Polsacie o norweskiej księżniczce, która przywiozła z Indii parze znajomych gejów dziecko, które urodziła im surogatka. Powaliło mnie zupełnie. Została tam pokazana jak handlarz dziećmi i przestępca. Obrzydliwa manipulacja. Znajomy gej jest biologicznym ojcem, co przemilczano. Przemilczano też to, że księżniczka nie jest w rodzimej Norwegii postrzegana jak przemytniczka, ale bohaterka, która uratowała dziecko. Świat się zmienia, a Polsat niestety nie.

sobota, 8 grudnia 2012

Masturbacja przy użyciu kobiety

Zaczyna się robić trochę więcej szumu wokół lubelskiej Odwagi. Powstała nawet petycja wzywająca do zakończenia jej działalności. To dobrze. Im więcej ludzi dowie się o tym, że ta pseudoterapia jest nie tylko nieskuteczna jesli chodzi o zmianę orientacji ale może być także niebezpieczna i powodować poważne urazy psychiczne. Ludzie muszą być świadomi, że nawet jeżeli skutkiem takiej pseudoterapii będzie małżeństwo geja z kobietą i spłodzenie przez niego dzieci nie oznacza to zmiany orientacji, a jedynie zmuszenie się do określonych zachowań. Jest to niczym innym niż zmuszanie się do masturbacji nie przy pomocy ręki ale przy użyciu kobiety. Tak jak ręka nie powoduje pobudzenia seksualnego tak i kobieta go nie powoduje. Orgazm jest wynikiem czegoś zupełnie innego, a orientacja jak była homoseksualna taka nadal jest. Czas skończyć z okłamywaniem ludzi. Orientacja była i jest niezmienna. To jest jedyna prawda w tej kwestii.

czwartek, 6 grudnia 2012

Zaapelujcie do Google

Jestem bardzo zaniepokojony tym, że po wpisaniu hasła homoseksualizm w wyszukiwarce Google pojawiają się jako pierwsze strony antygejowskich organizacji, które nawołują do nienawiści. Są to m.in strony fronda.pl, homoseksualizm.edu.pl. Uważam, że Google nie powinien wspierać organizacji, które są szkodliwe i przedstawiają kłamstwa na temat gejów i lesbijek. Stanowi to zagrożenie zwłaszcza dla młodych ludzi, którzy przeszukując internet w pierwszej kolejności natykają się na homofobiczne informacje. Dlatego możecie zadziałać w tej sprawie. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę słowo homoseksualizm, a potem dodać swoja opinię na temat wyszukiwania (poprzez kliknięcie ikonki OPINIE na dole strony). Do roboty!!!

Odwaga Lublin - opinia

Obejrzałem dokładnie stronę Odwagi z Lublina. To organizacja, która krzywdzi ludzi. Zarówno osoby homoseksualne, jak i ich rodziców. Cała działalność tej ekstremistycznej grupy skupia się na wmawianiu gejom, że są chorzy. Bardzo dziwaczny jest dział pokazujący pseudoświadectwa. Przeczytałem wszystkie historie i nie znalazłem ani jednej, która by mnie przekonała do tego, że ktoś zmienił swoją orientację. Są to historie ludzi nieszczęśliwych i zagubionych, których Odwaga uczyniła jeszcze bardziej nieszczęśliwymi wmawiając im, że mogą a nawet powinni żyć w kłamstwie. Przykłady rzekomych "uzdrowień" wyraźnie wskazują na to, że problemy tych ludzi jeszcze bardziej się pogłębiły.  Działania prowadzone przez Odwagę są odrażające. Kolejny raz napisałem w tej sprawie dziś do Odwagi. Kłamstwa i manipulacje jakich ta ekstremistyczna grupa się dopuszcza są niebezpieczne.  Uważam, że należy potępiać zło, które jest ich udziałem. Być może dzięki temu przeproszą oni kiedyś za swoje działania tak jak uczynili to byli członkowie podobnych grup w USA i Wlk. Brytanii. Zachęcam też innych: odwaga@onet.eu





A oto kilka kwiatków z opowiadań "wyleczonych" (pasowałyby do działu HUMOR):

"Owszem mam skłonności homo ale choć sprawiają mi one przyjemność to czuję do nich wstręt. Jeśli ktoś jest bi tak jak ja (bo inaczej chyba nie mogę tego określić) to jest w komfortowej sytuacji. Ja szczerze współczuję tym co nie mają tak silnej woli jak ja żeby z tym walczyć. Wszystkie skłonności z dzieciństwa zniwelowałem i teraz zostało mi tylko to, że sam widok faceta mnie podnieca. Myślę, że to sukces w walce z czymś czego nie akceptuje, a co było silne."

Sukces? Jaki? Podniecali faceci i nadal podniecają. Gdzie tu sukces?

"Sądzę, że będę szczęsliwym mężem i ojcem u boku pięknej kobiety, którą kocham... Od dawna o tym myślałem i nie chcę tego zmieniać wiążąc się z chłopakiem. Staję się coraz pewniejszy tego, że jestem normalny i że potrafię być dobrym mężem i ojcem. Na pewno nie zwiążę się z mężczyzną, bo po prostu nie jest to dla mnie normalne i tego nie chcę."

Co można powiedzieć? Chyba nic, tylko zapłakać.

"Dzieje się tyle dobra, że szatan wariuje. Jak ma nie wariować patrząc na mnie samego. Dwa i pół miesiąca mojego pobytu to conajmniej 80 masturbacji mniej- to 80 grzechów mniej!!! Staje się powoli wolny, wychodzę na prostą."

Raczej sperma uderza do głowy.

"Tak sobie pomyślałem o Kampani Przeciw Homofobi, o Marii Szyszkowskiej, o organizowanej w Warszawie paradzie, o wielkim zamęcie, o wielkich pieniądzach ładowanych na rzecz uchwalenia ustawy o związkach partnerskich, o kampanii na rzecz pornografii, antykoncepcji, o reklamach z homoseksualnymi podtekstami, o tym całym brudzie..."

Wielkie pieniądze? Oby te słowa się ziściły kiedyś.

"Poprzez terapię i spotkania w grupie wsparcia Bóg zaczął uzdrawiać moje zranienia. Od początku tej drogi sprawił, że towarzyszyła mi moja obecna żona, która zmagała się nie tylko z tym, co ja jej fundowałem (czasami nie chciałem jej widzieć, tak mnie odrzucała jej kobiecość), lecz także ze swoimi zranieniami z dzieciństwa. Dziś mamy dwójkę dzieci, jesteśmy ze sobą bardzo szczęśliwi - nie dlatego, że nie ma problemów i trosk, są one także w naszym małżeństwie, ale dlatego, iż wiemy, że idziemy drogą naszego powołania, że to jest prawda o nas - taki plan przygotował dla nas Pan Bóg."

No a gdzie ta zmiana orientacji? Każdy omija temat jak może i umie. Używanie słów uleczenie, zdrowienie, wychodzenie na prostą, zawarcie małżeństwa jest nagminne. Nigdzie jednak ani słowa o tym, że już nie czują te osoby pociągu do własnej płci. Czemu? No właśnie, czemu? :)

"Dziś nie szukam już związku z drugim facetem. Choć w dalszym ciągu skłonności homo pozostały, taki związek nie wchodzi w grę."

To nie jest przykład znalezienia szczęścia.

A na zakończenie pytanie: Czemu tych "świadectw uleczeń" tak mało? Na setki, którymi się chwali Odwaga kilka do mnie nie przemawia. Żeby być uczciwym w temacie zrobiłęm sondaż wśród osób, które takie pseudoterapie przechodziły. Wszystkie potwierdziły, że orientacji nie zmieniły i nie znają nikogo, komu by się to udało. Swojego czasu w Tygodniku Powszechnym ukazał się artykuł, w którym autor po kilku miesiącach spotkał się z kilkoma "uleczonymi". Byli albo w dalszej depresji albo w szczęśliwych związkach homoseksualnych. Czas chyba byłoby w takim razie zamknąć Odwagę.

środa, 5 grudnia 2012

Ex geje, leczenie homoseksualizmu, seks analny, Odwaga Lublin, HIV i inne

Pisałem dziś rano, że zakaz "leczenia" homoseksualizmu w Kaliforni został wstrzymany. Dzień przyniósł niespodziankę w postaci drugiego wyroku w identycznej sprawie. Inny sędzia w Kaliforni zakaz utrzymał w mocy. Ot, taka ciekawostka. W USA dyskusja o próbach zmiany orientacji nabrała rozmachu. Dyskutowałem dziś na rozmaitych forach, także Frondelku o tej sprawie. Ignorancja ludzi przeszła moje najgorsze podejrzenia. Dlatego czuję się obowiązku wyjaśnić kilka rzeczy i wyprowadzić z błędu ludzi, którzy nie zgadzają się z zakazem "terapii".

"Homoseksualizm jest chorobą"

Nie jest. Został wykreślony z listy zaburzeń przez APA i WHO oraz inne organizacje medyczne.

"Jeśli ktoś chce się leczyć to niech ma do tego prawo"

Można mieć prawo do leczenia czegoś, co jest chorobą. W przeciwnym przypadku nie. Można mówić co najwyżej o próbie zmiany. Nie można jednak oferować zmiany, jeżeli nie ma żadnego dowodu na to, że jest ona możliwa, a wszystkie znane przypadki takich prób nie przyniosły żadnej zmiany.

"Wielu gejów stała się heteroseksualna"

Nie jest znany ani jeden potwierdzony przyapdek zmiany orientacji. Osoba może zmusić się do określonych zachowań seksualnych, jednak pociąg seksualny, obiekt pożądania, pragnienia, myśli i fascynacje pozostają niezmienne.

"Nawet Robert Spitzer przyznał, że gejów można leczyć"

Rober Spitzer przeprowadził badania, którymi udowodnił, że nie znalazł dowodów na zmianę orientacji. Wcześniej wysnute wnioski o tym, jakoby dochodziło do zmiany orientacji (sporadycznie), uznał za błędne i przeprosił za to. Sam fakt, że tej klasy naukowiec przyznał się do błędu o czymś świadczy.

"Skoro ludzie chcą zmiany to lekarze i terapeuci powinni to im umożliwić"

Bzdura. Jeżeli do lekarza zgłosiłby się człowiek, który oświadczyłby, że chce mieć dwa nosy bo cierpi z powodu tego, że ma tylko jeden, to lekarz powienien wmawiać mu, że jeden nos jest chorobą i złem i powienien mieć dwa? Oczywiście, że nie. Tak samo, gdyby do lekarza zgłosił się człowiek i oświadczył, że nie lubi swojej ręki to lekarz powienien mu ją obciąć? Absurd.

"Wykreślenie homoskesulizmu z listy zaburzeń odbyło się w drodze głosowania i u jego podstaw były przesłanki polityczne, zatem nie to ważne"

Prawda jest zupełnie odmienna. Homoseksualizm został wpisany drogą głosowania na listę zaburzeń z powodu religijnych i społecznych uprzedzeń. Wykreślenie go było naprawieniem tego błędu.

"Wykreślenie cukrzycy z listy chorób nie sprawia, że cukrzyca przestaje być chorobą"

Nikt nie ma i nie miał zamiaru wykreślania cukrzycy z listy chorób. Stwierdzenie absurdalne i całkowicie bez związku z homoseksualizmem.

"Seks gejowski jest niezdrowy i istnieje większe ryzyko zakażenia HIV niż w przypadku seksu heteroseksualnego. Dlatego homoskesulizm jest zły"

Kompletna bzdura. Ryzyko zakażenia nie wiąże się z płcią osób uprawiających seks a ryzykiem jaki niesie konkretny rodzaj seksu. Gdyby tak to oceniać to heteroseksulizm powienien był zły, ponieważ najbezpieczniejszy rodzaj seksu dotyczy lesbijek. I najważniejsza sprawa - ktoś z uprawiających seks musi być zakażony, żeby zakażenie drugiej osoby było możliwe. Seks dwóch niezakażonych osób homoseksualnych jest z pewnością bezpieczny i bezpieczniejszy niż heteroseksualny, gdzie jedna z osób jest zakażona HIV.

"Seks analny prowadzi do zniszczenia odbytu i istnieje większe ryzyko raka odbytu"

Seks analny nie prowadzi do żadnych zniszczeń, o ile nie jest brutalny i uprawiany w spsób ekstremalny. Tak samo jaks seks waginalny. Przez stosunki płciowe istnieje ryzko przeniesienia wirusa odpowiadającego za nowotwory. Dotyczy to zarówno stosunków analnych jak i waginalnych. A skoro tak to można byłoby powiedzieć, że seks waginalny jest niezdrowy, bo istnieje większe ryzyko zachorowania na raka szyjki macicy.

"Geje sami chcą być heteroseksualni"

Jeżeli chcą to tylko dlatego, że dotyka ich homofobia. Analogicznie jest z kobietami, które niekiedy mówią, że wolałbyby urodzić się mężczyznami. Wynika z niskiej roli społecznej kobiet w wiel uspołeczeństwach. Jednak to nie znaczy, że są mężczyznami. To jaką mają płeć mają już zapisaną w mózgu w momencie urodzenia.

"Skoro tyle osób się zgłasza na terapię to musi przynosić rezultaty"

Gdyby oceniać rzeczy po liczbie zainteresowanych jakimś zjawiskiem to powinna w Polsce być druga Japonia, Irlandia i jeszcze kilka rozwiniętych gospodarczo krajów. Skala osób mających problemy z samoakceptacją nie świadczy o możliwościach zmiany orientacji a o skali homofobii i uprzedzeń.

"Nawet w krajach takich jak Holandia istnieją ośrodki 'leczące' z gejostwa"

No i co z tego? Homofobia istnieje wszędzie. Nawet w Holandii.

"Polskie grupy jak Odwaga Lublin działają inaczej, nikogo nie zmuszają"

Bzdura. Zmuszają poprzez wpieranie kłamstw, że homoseksulizm jest zły, że jest zaburzeniem i jest wynikiem zaburzeń. Poza tym oferują nieprawdziwą wizję, że homoseksulista może być heteroseksualny. Identycznie jak ekstremistyczne grupy z USA.

"Są geje, którzy mają żony, dzieci i są szczęśliwi"

Oscar Wilde i Jarosław Iwaszkiewicz też mieli. I też udawali, że są w tym układzie szczęśliwi. A jednak nie byli. Posiadanie żony a także uprawianie z nią seksu nie świadczy o tym, że gej stał się heteroseksulny. Powiem jeszcze dobitniej. Zaspokajać seksualnie można się nawet rękę bez udziału fizycznego żadnej osoby, zatem tym bardziej można zmusić się do stosunku z osobą, której płeć nas nie pociąga.

"Dupa jest od srania"

Tak samo, jak penis do sikania, a ręka do chwytania. Poza tym odbyt jest jedną z najbardziej wrażliwych sfer erogennych i nie da się temu zaprzeczyć. Dlatego jest wykorzystywany podczas seksu.

Życzę wszystkim na koniec upojnej nocy.

Rodzice wobec homoseksualizmu dzieci

Jak rodzice przeżywają ujawnienie homoseksualizmu ich dzieci (Stutgarter Zeitung z dnia 01.08.2001)
Sigrid i Uwe Pusch opowiadają co przeżywali gdy ich syn powiedział, że jest gejem. 7 października 1995 roku Sigrid Pusch nigdy nie zapomni. Piękne słoneczne popołudnie, w salonie przygotowana kawa, ciastka. Tego dnia ich 19-letni syn wrócił z dwutygodniowego pobytu na obozie. Kiedy tak siedzą wszyscy razem, matka pyta o wszystko co jej przyjdzie na myśl: czy jest zadowolony?, jaka była pogoda?, jakie było jedzenie? Potem pyta też: "czy na obozie były też fajne dziewczyny?" Rozumie się że takie pytanie jest całkiem naturalne w takich momentach, ich syn ma już 19 lat a jeszcze nigdy dotąd nie przyprowadził do domu żadnej "swojej dziewczyny". Takie pytanie pojawia się wiec natychmiast samo z siebie. Ich syn Helmut odpowiada: "na obozie było dużo fajnych dziewczyn, ale byli też bardzo fajni chłopcy". To tylko jedno zdanie, jakby wskazówka i most zarazem do tego, co Helmut od dawna już nosił w sobie i czego jeszcze nigdy głośno nie powiedział. Nabrał głęboko powietrza, jeszcze raz nabrał powietrza i powiedział do swoich rodziców: " już dawno chciałem wam to zresztą powiedzieć jestem gejem". Wyrzucił to z siebie.
Rodzice niczego nie przeczuwali, nie byli na to przygotowani, prawdziwy szok. " To było dla nas jak zimny prysznic" - opowiada ociec. Zapadła cisza, przez kilka minut siedzieli w milczeniu. W głowie matki przelatywało tysiące myśli: " gej, mój syn jest gejem? Dlaczego? Z jakiej racji? Co ludzie mówią o gejach? Dlaczego to się musiało przytrafić akurat mojemu synowi? Dlaczego zdecydował się on na taką trudną drogę życiową?" Zaraz potem zaświtała jej w głowie nadzieja: " Geje, czy ja znam jakiegoś geja? A tak, w szpitalu gdzie pracuję jeden ze współpracowników, którego spotykam każdego dnia jest gejem, nawet całkiem miły". W kolejnej chwili pojawił się smutek: " Helmut gejem, nie będę miała synowej, nie doczekam się wnuków".
W końcu matka przerwała tą ciszę : "Synku, kochamy Cię". Powiedziała to jakby nie swoim głosem. Powiedziała tak, bo czuła, że musi coś powiedzieć. Z jednej strony syn, którego kocha, który się tak zagmatwał z drugiej zaś mąż, który nic nie mówi od siebie, który ma łzy w oczach, jest pełen złości, wstydu i smutku jednocześnie. Obawiała się, że mąż może powiedzieć jakieś niepotrzebne słowo, coś złego, może się wściec. Matka wiedziała, że musi przerwać jakoś to ogromne napięcie unoszące się w powietrzu. Przypominając sobie tamtą chwilę mówi: " najchętniej to bym rzuciła wtedy filiżanką o ścianę". Jak by tu otworzyć jakiś wentyl, który by zmniejszył to ogromne napięcie, ale takiego wentyla nie było. "Jestem gejem" powiedział syn, wobec tego Ona powiedziała w tym momencie "nic nie jesteś temu winien" powiedziała też "razem popracujemy nad tym i zrobimy z tym porządek".
Ojciec nie powiedział ani słowa. " Nie mogłem powiedzieć jesteś naszym synem, nie mogłem tez zareagować negatywnie, po prostu nie reagowałem wcale". On siedział tam i milczał. Ogarniał go ogromny strach, strach o jedynego syna. "Co z nim teraz będzie? Czy ktoś go nie pobije na ulicy?" Ojciec nie znał żadnego geja, znał tylko dowcipy o gejach, wulgarne komentarze. "Nie chciałem w to uwierzyć, zastanawiałem się: co może za tym tkwić?" Jego syn nie zawsze mówi poważnie, często lubi sobie żartować, często robić kogoś w konia. Pojawiła się iskierka nadziei "może to jest tylko jakaś moda na bycie gejem?" Kolejna "deska ratunku": musimy pójść z nim do lekarza, on musi coś z tym zrobić. "na pewno istnieje jakaś tabletka, która spowoduje, że on się odmieni" te wszystkie myśli grały mu w głowie, ojciec nic nie mówił. Nic, tak długo jak syn siedział z nimi przy stole.
Po pół godzinie Helmut wyszedł. Był umówiony z przyjaciółmi. Był w dobrym nastroju, bo przerwał swoje milczenie. "A my zostaliśmy sami z tym kłopotem" powiedział ojciec. Kiedy syn zamknął za sobą drzwi, kiedy oni nagle zostali sami przy nakrytym stole, na wygodnych krzesłach, w ich domku jednorodzinnym, wtedy uświadomili sobie, że wiele się zmieniło. Przypominając sobie tamtą chwilę, matka mówi: "zaczęliśmy jakby od nowa liczyć czas". I jeszcze siedząc przy stole zaczęli szukać przyczyny tego co zaszło. "całe nasze życie stanęło nam przed oczami". Co to są za ludzie, którzy wychowali syna homoseksualistę?
Pytania, pytania: " jak przeżywaliśmy swoją seksualność?" U mnie w domu mówi matka w okresie mojego dzieciństwa, nie istniał temat seksualność, rozmawiało się tylko o sprawach praktycznych. Czy jesteśmy temu winni? Co zrobiliśmy źle? Gdzie popełniliśmy błąd wychowując syna? Te pytania same się pojawiały. Ojciec myślał "po jego urodzeniu byłem przez dłuższy czas w domu, nie pracowałem, może on jest taki dlatego, że zobaczył najpierw mężczyznę w roli prowadzącego dom. Ojciec jest najważniejszy". "Ja miałem na początku o wiele więcej problemów z akceptacją syna niż moja żona" mówi Ojciec. Mężczyźni przypisują natychmiast swoim synom swój rodzaj seksualności i są bardzo wzburzeni kiedy coś wychodzi nie tak.
Popołudnie samozwątpienia. I nagle pojawia się opór, przede wszystkim u Sigrid. Kiedyś raz już syn uratował jej życie. Zator płucny, syn znalazł ją leżącą na podłodze, zadzwonił po karetkę, w przeciwnym razie już by nie żyła. Ktoś, kto czegoś takiego nie przeżył nie umie tego zrozumieć. Wieczorem 7 października 95 roku matka zdecydowała "Helmut uratował mi życie, teraz ja jestem tu po to żeby mu pomóc, żeby go ratować". Matka ufała kościołowi, należała do koła biblijnego. Podtrzymywała dobre kontakty z przełożonym zboru, z pastorem. Ale nie otrzymała od nich pomocy. Przełożony zboru powiedział że nie zna się na takich problemach i każdy musi sobie z czymś takim poradzić sam. Na kółku biblijnym dostała jasna odpowiedź: " Bóg wie wszystko, człowiek musi tylko wierzyć. Kiedy się tylko usiądzie i intensywnie pomodli, wtedy zmieni się każdą orientację seksualną." Matka daleka była od modlenia się o się o zmianę orientacji seksualnej swego syna. Myślała tylko: "nie tego nie mogę robić, mogę się tylko modlić, żeby mu w życiu wszystko dobrze szło". U pastora było jeszcze gorzej, on zaczął jej mówić o Sodomie i Gomorze, co się stało z miastami, które popełniały taki grzech. I dlatego seksualność nie jest zabawą a troską. " Seksualność przedstawiano jak coś ciemnego, brudnego". Kilka dni później Sigrid opuściła swój kościół. "Nie było co czekać tam na jakąkolwiek pomoc".
Do tych doświadczeń doszło po kilku tygodniach do kolejnego. Syn przyprowadził do domu swoich przyjaciół. Chociaż bardzo wiele nas to kosztowało, pozwoliliśmy tym przyjaciołom zostać z synem na noc. Postawiliśmy jeden warunek : kolacje i śniadanie jemy razem. Uważaliśmy, że lepiej będzie przemóc się niż coraz bardziej tracić kontakt z synem. W trakcie wspólnego posiłku, ci przyjaciele syna opowiadali o sytuacji w swoich domach: jednego ojciec wyrzucił z domu kiedy się dowiedział, że syn jest gejem; drugiego ojciec powiedział, że jego syn nie może być gejem, jeśli ma zamiar być gejem, nie należy do rodziny. Trzeciemu natomiast ojciec przyprowadził na święta dziewczynę do domu, skoro sam nie potrafił sobie żadnej we wsi znaleźć. "Po co ci ludzie maja dzieci?" pyta Sigrid.
Sigrid i Uwe chcą się dowiedzieć jak najwięcej na temat homoseksualizmu. Szukają sprzymierzeńców i w końcu znajdują w organizacji HUK ( Homoseksuele und Kirche Homoseksualiści i Kościół - niemiecka organizacja homoseksualnych chrześcijan). Tutaj nareszcie mogą rozmawiać otwarcie, opowiedzieć o swoich obawach i lękach. Tutaj też poznali parę gejów, którzy są ze sobą ponad trzydzieści lat. "Klaus i Wolfgang to był punkt zwrotny" mówi Ojciec. Jeden w wieku 60 drugi 65 lat (jesteśmy w podobnym wieku) pokazali nam, że świat się nie kończy kiedy okazuje się, że syn woli mężczyzn. Wyjaśnili, że częsta zmiana partnerów jest reakcją na wieloletnie milczenie. Rozmawialiśmy długo o knajpach, scenie, drag quin, dark roomach, seksie i związkach partnerskich. "Długie noce" byli oboje wtajemniczani w ten "bezwzględny świat". To nie zawsze było piękne. Czasami lały się łzy. Pomimo to oboje małżonkowie tego chcieli. Tak jest uczciwie i otwarcie. Pozbywa się człowiek fałszywych wyobrażeń. W końcu przestali się obydwoje obawiać typów w skórach, knajp gejowskich. Zrozumieli też że geje maja prawo do życia seksualnego. "Kiedy zrozumieliśmy co się za tym wszystkim kryje, zapomnieliśmy o naszych troskach".
Także i u Ojca zmieniło się nastawienie do tego wszystkiego. Pół roku trwało zanim przestał się on z tym kryć. Tak jak jego żona chce on z tym wyjść na zewnątrz. Nie chce on walczyć już przeciw skłonnościom swego syna, ale walczyć o należne mu prawa. Ostatni impuls otrzymali od nauczyciela swego syna: " macie dwie możliwości, albo będziecie milczeć, wsuniecie to pod dywan i mocno przydepczecie albo wyjdziecie z tym na zewnątrz, powiecie o tym przyjaciołom, sąsiadom, znajomym, w końcu wszystkim".
Małżonkowie często o tym rozmawiają, opowiadają o tym wszystkim. W rodzinie były różne komentarze, przeważały jednak: "O takich rzeczach się nie mówi". Co w praktyce oznaczało dajcie nam święty spokój. Ale małżonkowie nie zamierzali zostawać tego w świętym spokoju. Najpierw napisali ogłoszenie do gazety, poszukiwali rodziców którzy mieli podobne przejścia. Stworzyli grupę wzajemnej pomocy, gdzie pomagają tym, którzy wybrali podobną drogę do nich. Przede wszystkim chcą osiągnąć jedno: " dobrze by było, gdyby każda para małżeńska mająca dzieci, mogła kiedyś zadać sobie pytanie: a jak to było u nas?".



wtorek, 4 grudnia 2012

Ex geje - wciąż homo

Zakaz podejmowania prób zmiany orientacji seksualnej wobec nieletnich nie zdążył jeszcze wejść w życie, a decyzją sądu został on już wstrzymany na skutek zaskarżenia przepisów przez pseudo ex-gejów. Według sędziego jest to niezgodne z zasadą wolności słowa, wolności osobistej, jak też prawa rodziców do wychowywania dzieci zgodnie ze swoimi poglądami. Smutne, bo próby zmiany orientacji nazywane błędnie „terapią” nie tylko nie zmieniają orientacji, ale stanowią zagrożenie dla osób, które poddają się takim eksperymentom. Nie ma ani jednego przypadku zmiany orientacji seksualnej, choć próbom poddanych zostało zapewne tysiące osób. Podejmowanie się takich działań na nieletnich jest przemocą wobec dzieci i tak też powinno być definiowane przez prawo, a zarazem karane. Uważam, że przepisy zakazujące tego typu praktyk powinny być wprowadzone również w Polsce.



niedziela, 2 grudnia 2012

Normalność

Wrócę do sprawy zbitego dziś okna w NASZEJ sypialni i rozmowy, ze znajomą, która chciałaby, żeby jej dzieci miały normalne rodziny (czytaj heteroseksualne). Założę się, że ten kto wybił tę szybę pochodził właśnie z takiej "normalnej" rodziny i założył lub ma zamiar założyć "normalną" rodzinę. Tak samo jak ci, którzy w przeszłości obrzucili dom jajkami, jak i ci, których komentarzy musiałem słuchać pod domem. Zapewne takie "normalne" rodziny mają też ci, którzy pobili moich moich znajomych w moim mieście, jak i ci, którzy ich wyzywają, obrażają i im grożą pod klatką schodową. Od takiej "normalności" zaczyna się zło. Ono kiełkuje od z pozoru niewinnego zdania o "normalnej" rodzinie. A jak już zło się ukorzeni to wszystko zdaniem policji i tak zapewne będzie zwykłym wybrykiem chuligańskim, nie mającym nic wspólnego z homofobią, nawet jeśli wybita szyba dotyczyłaby tylko domu pary gejów, a pobitych wyzywano od pedałów. Mylę się? Nie, jestem tego pewien. Dowodów jest ostatnimi dniami mnóstwo.

Bezsilność

Ponad rok temu mój dom został obrzucony jajkami. Dziś w nocy jakaś menda wybiła mi szybę w sypialni. Jestem wkurwiony i bezsilny. Nie umiem zyć w tym kraju, gdzie społeczeństwo składa się z popierdolonych faszystów.