środa, 23 stycznia 2013

Bicie na alarm

Tomasz Lis w ostatnim felietonie popiera związki partnerskie, za co mu chwała i cześć. Ogólnie zgadzam się i popieram, ale smutno mi, kiedy przeczytałem w felietonie to:

"W żadnym projekcie nie ma mowy o prawie par gejowskich do adopcji dzieci, więc tym bardziej arcybiskupia i kościelna histeria są nie na miejscu. Żadna partia takiego pomysłu nie ma, więc nie ma co bić na alarm."

Czemu zdaniem Lisa ktoś miałby prawo bić na alarm, gdyby adopcja przez pary homoseksualne była dostępna? Ja nie widzę takiego powodu, tym bardziej, że prawo nie zabrania obecnie osobom homoseksualnym adpocji dziecka. Weim, praktyka idzie swoją drogą, ale przynajmniej w teorii jest to prawnie możliwe i będę tego bronił. A skoro tak to nie widzę żadnej róznicy, czy adpocji dokona jeden czy dwóch gejów. Poza tym jak ma się owo bicie na alarm w kontekście przytoczonych następnie przez Lisa słów Obamy:

"Nasza podróż nie będzie ukończona do momentu, gdy nasi gejowscy bracia i siostry nie będą przez prawo traktowani tak jak my."

Obama mówił o równym traktowaniu. Równe traktowanie oznacza także prawo do adpocji i prawo do małżeństwa, a nie do kompromisu jak zaleca posłom Tomasz Lis.

Na zakończenie chcę się podzielić newsem z Belgii, gdzie połowa adpotowanych dzieci wychowywana jest przez pary homoskesualne. Połowa!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz