poniedziałek, 25 lutego 2013

Wrażenia po obejrzeniu Lisa

Obejrzałem Lisa. Piróg - żenada. Brak wiedzy, brak argumentów. Dwa cymbały w koloratkach pieprzą głupoty o tym, jakoby geje stanowili 40% pedofilów i że homoseksualizm można leczyć, a nikt nie reaguje. Ja znam te pseudobadania i wiem, jak były prowadzone. Wniosek z nich płynie jeden - to nie są badania naukowe. Poza tym są one zmanipulowane np. część badań prowadzonych była w krajach i w czasach, gdzie homoseksualizm był karany w przyapdku współżycia z osobą poniżej 21 roku życia a heteroseksualne kontakty karane tylko w przypadku współżycia z osobą poniżej 16 roku życia. Tak więc seks homoseksualny z osobą 20-letnią zaliczany był do seksu z osobą nieletnią czytaj pedofilia. Absurd. Co jest najważniejsze to warto byłoby przytoczyć w programie oświadczenie Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego, które jasno mówi, że orientacja seksualna nie ma żadnego związku z pedofilią. To jest wykładnia świata naukowego i ona jest obowiązująca. Kropka. Ja na miejscu Lisa po takich słowach jakie padły z ust księży kazałbym im opuścić studio. Kiedy ktoś w programie mówiłby, że człowiek czarnoskóry jest niższą rasą człowieka albo Żydzi to podludzie byłby wyproszony ze studia. Czemu akceptuje się zatem homofobię z telewizji i jeszcze do tego nazywa to debatą? Mówienie w programie telewizyjnym, że geje to pedofile to nie jest pogląd. Poglądem może być to, że jednemu homoseksualizm się podoba a drugiemu nie. U Lisa zostały przekroczone wszystkie granice przyzwoitości. Odpowiedzią na mowę nienawiści zaproszonych księży powinno być wyłączenie mikrofonu. Niestety tak się nie stało.






Tomasz Lis i stare grono "ekspertów"

Dziś u Tomasza Lisa o związkach partnerskich. Do dyskusji zaproszono… 2 księży! Zastanawiam się po co? To tak jakby do dyskusji o kolorach w impresjonizmie zaprosić daltonistów. Ksiądz w roli „eksperta” w każdej dziedzinie w każdym programie irytuje i jest niezrozumiałe. Polska telewizja wygląda tak: aborcja – komentarz księdza, związki partnerskie – komentarz księdza, prawa kobiet – komentarz księdza, pedofilia w kościele – odmowa komentarza i oskarżenia Terlikowskiego o prześladowanie księży. Czy nikt nie zauważa absurdalności tego stanu rzeczy?


Ukryte kłamstwo w TVN

Jestem po obejrzeniu programu „Ukryta prawda”, którego bohaterami były dwie pary -  jedna lesbijska i jedna gejowska. Pary postanowiły mieć wspólnie dzieci. Zainteresowało was? Mnie też. Niestety. I skusiłem się, żeby obejrzeć dalszy ciąg wydarzeń. Przeszedł on moje najśmielsze obawy. Autor scenariusza chyba jest nie ma kontaktu z rzeczywistością i realiami świata. Nie wiem zupełnie czemu uważa on, że gej chcący mieć dziecko z lesbijką będzie się zmuszał do obywania stosunków seksualnych. Czyżby zupełnie nie przyszło mu do głowy, że wystarczy kubeczek a i nawet bez kubeczka jest możliwe zapłodnienie kobiety. Autor programu jednak uznał, że gej z lesbijką muszą w tym celu uprawiać seks. I wymyślił, że jedna z partnerek będzie zmuszała drugą do tego. Zupełnie niezrozumiałe. Totalnie nienormalne. Dalej jest jeszcze ciekawiej, bo autorzy starają się wmówić telewidzom, że gejowi i lesbijce się to tak spodoba, że aż postanawiają zakończyć swoje dotychczasowe związki i założyć związki heteroseksualne. Wyglądało to zupełnie tak jakby autor spełniał tym swoje seksualne fantazje. Jednocześnie wymyśleni bohaterowie deklarują, że seks z osobą przeciwnej płci ich brzydzi, co nie przeszkadza im kopulować przez kolejne tygodnie. Absurd. Gejów nie brzydzi seks z kobietą, ani lesbijek z mężczyzną, ale po prostu nie podnieca. I jeśli pary gejów i pary lesbijek mają plany rodzicielskie to nie potrzebują do tego heteroseksualnego seksu. Ale autorom programu jakoś nie przyszło to do głowy. Poza tym teksty, które padają z ust homoseksualnych bohaterów są tak absurdalne, że od razu wieje fałszem. Jest dla mnie oczywistym, że żaden gej czy lesbijka zdecydowani na powiększenie rodziny nie będą mówić o tym w kategorii „handlu dziećmi”. Tak samo jak para heteroseksualna planująca dzieci. Nie ma tu żadnej różnicy. Nikt nie wynajmuje kobiety do urodzenia dziecka, ani mężczyzny do zapłodnienia. A jeśli nawet lesbijka zdecydowałaby się skorzystać z banku spermy to kobiety heteroseksualne także to robią i nikt nie nazywa tego „handlem dziećmi”. Gdy heteroseksualiści wychowują zamiennie dzieci lub dzielą się opieką to jest to chwalone, tymczasem w programie z powodów czysto homofobicznych w przypadku rodzicielstwa geja i lesbijki zamiast o podziale obowiązków mówi się o oddawaniu dzieci. Ogólnie wymowa programu jest taka, że geje i lesbijki nie powinni mieć dzieci, bo to jest źródłem wszelkich nieszczęść i konfliktów. Na koniec jedna z bohaterek związuje się z mężczyzną i stwierdza, że „cieszy się z wyboru, bo wybrała dobrze”. TVN-owi zupełnie umknęło, że „tego się nie wybiera”. Autorom programu radzę kolejnym razem skonsultować swoje chore wyobrażenia z parami homoseksualnymi żyjącymi w rzeczywistości. To co zaproponowali telewizyjnej publiczności tym razem było całkowicie niedorzeczne i oderwane całkowicie od rzeczywistości. Jeśli TVN ma zamiar dalej „obdarowywać” widzów takimi wymiocinami to lepiej, żeby nic już nie kręcił.

niedziela, 24 lutego 2013

Gowin - naczelny demagog kraju

Pan Radomir Szumełda uaktywnił się społecznie po swoim coming oucie i zaczynam darzyć go coraz większą sympatią i uznaniem. Podobnie do Agnieszki Holland rozpoczął pisanie listów do Gowina i Godsona. Jednak nie o listach Szumełdy, a o odpowiedziach na nie chciałem dziś wspomnieć. Konkretnie o odpowiedzi Gowina. Nie jestem w stanie zgodzić się z jego opinią, że minister w świeckim kraju może się kierować swoimi poglądami religijnymi podczas pracy publicznej. Może mieć poglądy, oczywiście, nikt mu tego nie zabrania. Ale jeżeli poglądy mu stoją na przeszkodzie w byciu bezstronnym ministrem, to nie powinien być ministrem. Minister sprawiedliwości jest od tego, żeby dbać o ład prawny, a nie od posiadania poglądów na tematy z prawem niezwiązane. Musi się on nauczyć oddzielać "ja-Jarosław" od "ja-minister". Jeśli tego nie potrafi to nie powinien sprawować funkcji publicznej. A co do rzekomej niezgodności idei związków partnerskich z konstytucją, to już się paru bardziej zorientowanych niż pan minister specjalistów wypowiadało, więc litości, argument z gatunku "patrzę tak, jak mi wygodnie" jest żałosny. Ciekawe, że jakoś niekonstytucyjne zawieszenie krzyża w Sejmie panu ministrowi nie przeszkadza? Czyżby wybiórcze czytanie zapisów konstytucji? Wolna interpretacja  Przestrzegamy tylko tych zapisów, które nam się podobają? Nie zmienię zdania o ministrze Gowinie. To niebezpieczny ideolog i pozbawiony empatii manipulant. Członkostwo w Opus Dei mówi samo za siebie. Co do pomysłów Gowina dopisywania "czegoś" do istniejących ustaw, jest to niedorzeczne. Chociażby dlatego, że nim ktoś zdąży udowodnić to, że był z drugą osobą w związku to już "rodzinka" zdąży zabrać ciało z kostnicy i wyprawić pogrzeb, nie wspominając o ograbieniu mieszkania. I jak niby miałoby się to udowodnić? Może meldunkiem? W kraju, gdzie połowa ludzi wynajmuje mieszkania i nie jest w nich zameldowana! A może słownym oświadczeniem? Niech Pan Gowin nie będzie śmieszny. Poza tym ja nie wierzę w to, że jak twierdzi Gowin, nie są problemem dla niego regulacje a jedynie kwestia sformalizowania związku. Świadczy o tym wywiad w piśmie Liberte, gdzie jasno powiedział, że jego zdaniem należy rozszerzyć zapis mówiący o wspólnym pożciu o pary homoseksualne i więcej zmian nie potrzeba. Pan Gowin nie wie albo udaje, że nie wie, że każdy zapis dotyczący wspólnego pożycia w prawie polskim już obejmuje pary jednopłciowe i nie rozwiązuje to problemów z wizytą w szpitalu, pogrzebem, dziedziczeniem, podatkami i innymi równie ważnymi kwestiami. Demagogia Gowina sięgnęła apogeum.

środa, 20 lutego 2013

Gowin, Niesiołowski, Tusk - wspólna sprawa

Kolejne dni upadku PO. Wczoraj poseł Niesiołowski pozwolił sobie na chamskie i prostackie wypowiedzi wobec Agnieszki Holland. Dziś pan poseł brnie w zaparte, nie chce przepraszać, bo uważa, że nie ma za co. “Córunia lesbijka” nie jest według niego lekceważącym zwrotem, co pozwala przypuszczać, że dopiero nazwanie Niesiołowskiego “poślątkiem Platformy” mogłoby (ale tylko być może) uruchomić w nim proces autorefleksji. Zupełnie nietrafione jest też straszenie Holland i społeczeństwa powrotem do władzy PiS-u. Wypowiedź Niesiołowskiego warto utrwalić w pamięci, bo jasno wykłada tam wyborczy szantaż, ultimatum i tożsamość Platformy, która jest niczym więcej niż nie-PiSem. Niezły popis bezczelności daje też minister Gowin. Jestem właśnie po wywiadzie z panem Gowinem w piśmie Liberte. Zacytuję: "Problemy, z jakimi zmagają się osoby tej samej płci żyjące w związku, problemy związane z dziedziczeniem, z pochówkiem można rozwiązać na gruncie prawa cywilnego. Moim zdaniem polskie prawo dobrze te rzeczy reguluje". I tu wychodzą na jaw prawdziwe intencje Gowina. Mówi się głośno, że minister Gowin przygotował projekt zmian prawa dla związków nieformalnych. Czyżby? Jasno widać, że nie, bo pan Gowin uważa, że wszystko można przecież załatwić teraz. Świadczy też o tym następujący fragment: "Polskie prawo operuje kategorią wspólnego pożycia. W wielkim uproszczeniu można powiedzieć, że polskie prawo mówi o konkubinatach, odnosząc je do związków heteroseksualnych, moja propozycja, w największym uproszczeniu, polega na tym, by tam, gdzie mowa o konkubinatach heteroseksualnych, wprowadzić także prawa i obowiązki dla par homoseksualnych. To jest nasza propozycja kompromisu." Pan Gowin udaje, że nie wie albo nie wie, że wszędzie już w polskim prawie wspólne pożycie obejmuje związki homoseksualne. To kolejny dowód na to, że pan Gowin żadnych zmian nie chce. Wciąż pan Gowin wykorzystuje opinie osób nieprzychylnym związkom partnerskim i na ich podstawie kategorycznie stwierdza, że zgody na związki być nie może. Całkowicie neguje opinie związkom partnerskim przychylne, jak opinia prof. Łętowskiej. To czysta manipulacja.


Dziś premier Tusk przepraszał za wczorajsze słowa Niesiołowskiego, ale jednocześnie stwierdził, że krytycznie podchodzi do słów Agnieszki Holland o PO. O Gowinie i Godsonie zarówno premier jak i inni członkowie PO milczą i udają, że problemu nie ma. W związku z tymi przeprosinami premiera przypomniał mi się jeden z żydowskich dowcipów opowiedziany przez moją przyjaciółkę:


Pewnego razu, w przedwojennej Warszawie zdarzyło się, że pokłócili się ze sobą dwaj Żydzi - pan Katz z panem Rosenkrantzem. Pokłócili się oni tak bardzo, że sprawa znalazła swój finał w sądzie. Tenże sąd po rozprawie wydał werdykt przyznający rację panu Rosenkrantzowi. Orzeczono karę - pan Katz miał przeprosić publicznie pana Rosenkrantza. Publiczne przeprosiny miały odbyć się w mieszkaniu tego drugiego.

W umówiony dzień zebrali się świadkowie w mieszkaniu Rosenkrantza. Wszyscy, włącznie z gospodarzem czekają niecierpliwie na przybycie Katza i złożenie przezeń oficjalnych przeprosin. Wreszcie jest! Pukanie do drzwi, otwiera je Rosenkrantz, za drzwiami stoi Katz i tak oto mówi:

- Dzień dobry szanownemu panu. Czy tutaj mieszka krawiec Goldberg?

- Nie! Goldberg mieszka piętro wyżej

- Aaaaa, to ja Pana w takim razie bardzo przepraszam!!!

poniedziałek, 18 lutego 2013

Bóg w formie wafelka i w formie makaronu - jeden prawdziwy a drugi wymyślony?

Bardzo mnie zainteresowała sprawa rejestracji Kościoła Latającego Potwora Spaghetti. Ministerstwo najpierw piętrzyło problemy, a następnie zleciło wykonanie ekspertyzy, czy KLPS można uznać za religię. Opinię napisali religioznawcy z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Opinia ta prawdopodobnie przyczyni się do tego, że Ministerstwo odrzuci wniosek o rejestrację kościoła. Jeśli tak uczyni to KLPS może jeszcze na tym zarobić w Strasburgu. Bo sprawa jest ewidentnie do wygrania w sądzie, a opiniodawcy opinią pogrążyli samych siebie pisząc, że KLPS spełnia wszystkie kryteria wspólnoty religijnej, a jednocześnie nie należy go rejestrować. W opinii czytamy m.in. "Wyznawcy LPS to ateiści, którzy nie kryją się ze swoim ateizmem, i w przeciwieństwie do innych wyznawców "wymyślonych religii " nie traktują swojej poważnie." Biegli w żaden sposób nie uzasadnili swojego stwierdzenia, że członkowie KLPS nie traktują swojej religii poważnie w stosunku do wyznawców wymyślonych religii. Przede wszystkim religia LPS nie jest wymyślona w odróżnieniu od innych monoteistycznych religii. Inne religie też nie są objawione, a wymyślone z chrześcijaństwem na czele. Biegli kilkakrotnie podkreślają parodystyczny charakter religii LPS. Uważają, że święte księgi parodiują biblię, a obrzędy zbytnio przypominają parodię judeochrześcijańskiego dekalogu i obrzędów. Twierdzenia te są całkowicie nieuprawnione. Nikt nie udowodnił objawionego charakteru biblii, wręcz przeciwnie, wszyscy badacze podkreślają zapożyczenia z wcześniejszych wierzeń. Dekalog poza sferą totalitaryzmu w zakresie obowiązku wiernych wobec wspólnoty, zawiera kilka uniwersalnych zaleceń. To, że wyznawcy LPS nie będą zabijać ani kraść jest parodią? Jeśli tak to tak samo parodią judaizmu jest chrześcijaństwo a judaizm innych wcześniejszych religii. Opinia jest w dalszej części równie nielogiczna: "Czy jest możliwe, aby jakaś grupa ludzi w miarę rozsądnych i w miarę wykształconych w sposób poważny traktowała tezę, iż w rzeczywistości istnieje Latający Potwór Spaghetti, który stworzył wszechświat, jest wszechmogący i wszechwiedzący". A czy możliwym jest by znacznie liczniejsza grupa ludzi w miarę rozsądnych i w miarę wykształconych wierzyła w zmartwychwstanie, hurysy w raju, drabinę do nieba, anioły z mieczami w rozmodlonych dłoniach, wniebowzięcie, wskrzeszenie, stuletnie matki i matki - dziewice, chodzenie po wodzie, zamianę wody w wino, ciało Chrystusa ukryte w kawałku ciasta i krew swojego boga w winie, gadające węże, a także istnienie trzech osób w jednej? Okazuje się, że tak. Czym w takim razie bóg w formie wafelka zasługuje bardziej na uznanie i rejestrację niż bóg w formie makaronu? W czym jest lepszy bóg zasiadający w otoczeniu aniołów na tronie w przestworzach od boga latającego?

czwartek, 14 lutego 2013

Odpowiedź Pani Kozłowskiej Rajewicz w sprawie posła Godsona

Otrzymałem odpowiedź od Pani Kozłowskiej Rajewicz dotyczącą mojej prośby o interwencję w sprawie homofobiocznego języka posła Godsona. Oto odpowiedź:

„Rozmawiałam z posłem Godsonem, odróżnia to co jest napisane w Biblii od prawa i uznaje, że w świetle prawa homoseksualizm nie jest zadnym "wypaczeniem". Apelował z Robertem Biedroniem o mniej agresji w polityce. Dostrzegam różnicę między zachowaniem posła Godsona a poseł Pawłowicz.”


Nie jestem tym usatysfakcjonowany. Nie dostrzegam różnicy między językiem Pana Godsona a Pani Pawłowicz. Pani Pełnomocnik nie zauważa faktu, że poseł kolejny raz nazwał w Newseeku homoseksualizm zboczeniem. Czy to jest według Pani Pełnomocnik dopuszczalny język w debacie publicznej? To ja już chyba wolę słowo jałowy użyte przez Pawłowicz. Nie rozumiem jak może nie być uznane za obraźliwe nazwanie kogoś zboczonym. Jeżeli PO nie zauważa w tym niczego niestosownego to ja jestem tym bardzo zasmucony. Przykro mi, ale ja nie zgadzam się na tolerowanie takiego języka. Pani Pełnomocnik wspomniała o apelu Godsona i Biedronia o mnie agresji w debacie. Cóż z tego, jeżeli następnego dnia Pan Godson podtrzymał swoje agresywne wypowiedzi i kolejny raz mówił o osobach homoseksualnych jako zboczonych. To, że mówi się o sobie że szanuje się ludzi nie sprawia, że tak jest i przestaje się być homofobem. O tym świadczą czyny, a nie pusta deklaracja. Jestem bardzo zawiedziony odpowiedzią Pani Kozłowskiej Rajewicz. Widać, że PO jest skłonna nie tylko tolerować język nienawiści i homofobię w swoich szeregach ale ją chronić.

A to fragment z ostatniego Newsweeka:

"NEWSWEEK POLSKA: Wiedząc, jak to wszystko się potoczyło i co się stało nie chciałby Pan cofnąć czasu i czegoś zmienić?


JOHN GODSON: Nie, na pewno nie.

NEWSWEEK POLSKA: Poglądów na homoseksualizm i homoseksualistów też Pan nie zmienia?

JOHN GODSON: Nie zmieniam. Jeśli ktoś zapyta mnie, czy czyny homoseksualne są zboczeniem, odpowiem mu: „Tak, czyny homoseksualne, są zboczeniem”. "   Dla Pełnomocnika Rządu ds Równego Traktowania to nie jest wypowiedź homofobiczna. Przerażające.

Mam dość mniejszego zła (Maziarski i Holland)

Wojciech Maziarski odpisuje w Gazecie Wyborczej Agnieszce Holland i radzi, że „zamiast składać pochopne deklaracje, czasem lepiej ugryźć się w język.  Bo potem trzeba odszczekiwać”.  Pan Maziarski pisze tak:” A jeśli jedyną realną alternatywą będą rządy IV RP? Jeśli pozostałe obozy polityczne okażą się za słabe, by zagrodzić drogę do władzy wrogom nowoczesnej europejskiej wolności? Wówczas też nie zagłosuje Pani na oszustów z PO? Zbyt wysoko cenię Pani inteligencję i obywatelską odpowiedzialność, by brać tę deklarację na serio. Zdarzają się sytuacje niekomfortowe, gdy nie ma idealnego wyboru i trzeba się opowiedzieć za mniejszym złem.” Maziarski zupełnie nie rozumie tego, że cierpliwość ma swoje granice i wielu już jest zmęczonych głosowaniem na tzw. mniejsze zło.  Poza tym skąd ta pewność Maziarskiego, że jest tylko zło i mniejsze zło.  Nie jest tak, że jedyną alternatywą wobec IV RP jest PO.  I nic nie zapowiada, że tak się stanie.  Nie podoba mi się to ciągłe straszenie PISem. Ostatnie głosowania i wypowiedzi posłów PO jasno pokazały, że od PISu tak dużo ich nie różni i zastanowić się należy, czy rzeczywiście PO jest takim mniejszym złem. PO wygląda raczej na równie konserwatywne i zacofane ugrupowanie.  Scena polityczna nie kończy się na PO. Jest lewica, której Pan Maziarski nie zauważa.  Nie zauważa także tego, że ludzie mogą nie chcieć być zmuszanym do głosowania na tzw. mniejsze zło i w ogóle nie pójdą do wyborów. Ja tak uczyniłem podczas ostatnich wyborów prezydenckich.  Dlatego w odróżnieniu do Pana Maziarskiego doskonale rozumiem Agnieszkę Holland. Maziarski zarzuca w tekście Holland wypominanie Godsonowi afrykańskich korzeni i zupełnie nie rozumie tego, że te afrykańskie korzenie jednak  mają wpływ na postrzeganie świata przez Pana Godsona. Agnieszka Holland nigdzie nie wspominała o kolorze skóry, ale o mentalności ludzi pochodzących z tamtych rejonów. O mentalności, która sprawia, że za homoseksualizm ludzi się tam zabija. Pan Maziarski zdaje się tego nie wiedzieć, że to kościół, do którego należy Pan Godson stoi za afrykańskimi projektami ustaw, które przewidują karanie osób homoseksualnych śmiercią. Warto o tym powiedzieć. Mnie osobiście zastanawia, czy gdyby Pan Godson pozostał w Nigerii to czy poparłby ten homoseksualny holokaust. Obawiam się, że tak.  W słowach Godsona słychać język ekstremistów religijnych.  Dalej Pan Maziarski cytuje posła Godsona mówiące o tym, że homoseksualizm jest według niego wypaczeniem i komentuje je  następująco: „W porządku, można tak myśleć. Pytanie tylko, co z tego ma wynikać.” W porządku?! Tak można myśleć?! Nie, tak nie można myśleć i to nie jest w porządku. To tak jakby przyznawać rację rasistom i faszystom. Panie Maziarski, mnie oburza co Pan pisze.  

środa, 13 lutego 2013

Rżnięcie w dupę

Podczas powrotu z pracy usłyszałem dziś taką oto rozmowę telefoniczną siedzącego obok mnie dwudziestoparoletniego chłopaka ze swoją dziewczyną/żoną (umieszczam tylko wypowiedzi chłopaka, bo rozmówczyni nie słyszałem):

- Jak zjemy to co będziemy robić?
- ............................................
- Chcesz iść do kina?
- ............................................

- A o czym to jest? Czytałaś coś?
-............................................

- Pedały????!!!!! (podniesionym głosem)
-............................................

- O gejach?
-............................................

- Ja nie idę. Nie ma mowy.
-............................................

- Wkurwiają mnie.
-............................................

- Jak to dlaczego? A nie wystarczy, że się ruchają?

Zawsze przypomina mi się w takich chwilach cytat z Dziennika Iwaszkiewicza: "Nikt tego nie rozumie, tej radości i tego szczęścia. Wszyscy myślą, że to polega na rżnięciu w dupę! A przecież już Sokrates wyłożył Alcybiadesowi, że nie na tym polega szczęście i radość, jakiej doznają dwaj mężczyźni z obcowania ze sobą. I przez tyle wieków nikt właściwie nie zrozumiał – i zawsze to interpretują przez gówno."

A swoją drogą ciekaw jestem co to za film. Ja chętnie się wybiorę.

niedziela, 10 lutego 2013

Grecka komedia - Palikot i Nowicka

Wczoraj sytuacja w Ruchu Palikota przypominała grecka tragedię, dziś po słowach Palikota o Nowickiej zamieniła się ona w komedię. Szkoda, że Palikot bezmyślnie rozwala swoje ugrupowanie i zniechęcą elektorat. Ruch Palikota to jedyna alternatywa dla konserwy zasiadającej po prawej i lewej stronie parlamentu. Bezmyślonść Palikota i jego wypowiedzi każą mi całkowicie pożegnać się z nadziejami na zmiany w Polsce. Bye bye związki, bye bye wolności, bye bye cywilizacjo.

Jednocześnie dziwi mnie ostra reakcja polityków PO na słowa Palikota. Chociaż zasłużona to reakcja to jednak wydaje się być polityczną zagrywką zważywszy, że posła Godsona nie spotkało żadne potępienie za obrażanie gejów i lesbijek i nazywanie ich zboczonymi. Podejrzewam nawet, że dziś nawet słowa Pawłowicz pójdą w zapomnienie u polityków PO. Na zniszczeniu Palikota mogą bowiem ugrać więcej dla siebie. Nie chcę, żeby ktoś mnie źle zrozumiał. Ja nie staję w obronie Palikota. Należy... go skrytykować za słowa o Nowickiej, ale nie podoba mi się, ze krytyka ze strony PO dotyczy tylko osób spoza własnej partii. Politykom z PO z łatwością przychodzi oburzanie się się na chamskie wypowiedzi posłów innych partii. Chamstwo i nienawiść u swoich politykow nazywają za to OBRONĄ SWOICH POGLĄDÓW, jak dziś na Facebooku wypowiedzi Godsona nazwał Radomir Szumełda! To co mówi Godson to nie jest poglądem. To homofobia i brak wiedzy. Rasizm nie jest poglądem, faszyzm nie jest poglądem, antysemityzm nie jest poglądem. Homofobia tez nie jest poglądem. Obrażanie ludzi nazywając ich zboczonymi nie jest pogladem. Jest chamstwem i obrażaniem. A PO milczy. Niech najpierw politycy PO zobaczą belkę w swoim oku. Kiedy zaczną w takim samym stopniu krytykować swoich parlamentarzystów jak innych partii to wówczas nie będę stawiał żadnych zarzutów.

piątek, 8 lutego 2013

Antygona - Palikot i Nowicka

Źle się dzieje w Ruchu Palikota. Szkoda, bo to partia która rodziła we mnie nadzieje na zmiany. Kto jest winny za powstały rozłam i wybycie się na samodzielność Nowickiej? Ona sama czy też Janusz Palikot? Sam nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Zarzuca się Palikotowi, że traktuje Nowicką instrumentalnie i wykorzystuje do swoich politycznych celów, że rozgrywa nią własną walkę o władzę. Ale gdyby podjął inną decyzję to oskarżonoby go o sprzeniewierzenie się głoszonym ideałom partyjnym i wyborczym hasłom, które dotyczyły przecież racjonalizacji wydatków publicznych. Czy zachowałby twarz gdyby zaakceptował 40-to tysięczną premię jaka została przyznana Nowickiej? Według mnie także nie. Także, bo po dzisiejszym głosowaniu w Sejmu również ją stracił. Myślę, że dla Janusza Palikota był to wybór niczym z antycznego dramatu. Nowicka dzisiaj wystąpiła oficjalnie przeciwko partii, dzięki której dostała się do Sejmu. Ma jak najbardziej do tego prawo. Jednak czy nadal powinna mieć prawo do fotela marszałka zważywszy, że otrzymała go właśnie dzięki Ruchowi Palikota? Czterdzieści tysięcy złotych to suma na którą większość Polaków musi pracować latami. Mimo mojej sympatii do Pani Nowickiej czuję niesmak z powodu przyjęcia przez nią nagrody w takiej właśnie wysokości. I to bez względu na to, że nie decydowała o jej przyjęciu. Co do samego głosowania w Sejmie to bardzo cienkie to poparcie parlamentarzystów udzielone Nowickiej, bo oparte na strachu przed Grodzką. Nowicka to dla nich mniej straszny "diabeł". Ta jedyna motywacja zdecydowała o wyniku głosowania. Wanda Nowicka jest, widać to wyraźnie, w silnym konflikcie z macierzystą partią. Kodeks honorowy nakazuje w takim razie z tej partii odejść oraz oddać stanowisko i przywileje od tej partii otrzymane.

czwartek, 7 lutego 2013

Z dzisiejszej prasy - mądrze Dehnel i głupio Hofman

Jacek Dehnel bardzo ciekawie komentuje ostatnie wydarzenia w Sejmie. Polecam całość. Dla niecierpliwych fragment: "Religijna prawica, i nie jest to specyfika polska, po pierwsze nie potrafi oddzielić stanowienia prawa państwowego dla ogółu obywateli od pojęcia grzechu, po drugie ma ambiwalentny stosunek do wiedzy. Grzech jest pojęciem religijnym - i każdy obywatel ma prawo wierzyć swoim duchownym, że jedzenie mięsa jest grzechem, że grzechem jest noszenie ubrań z elanobawełny albo strzyżenie włosów nad uszami, albo nieokazanie szacunku makaronowi. Ale to nie znaczy, że z tego powodu państwo powinno zakazać sprzedaży mięsa wszystkim obywatelom - po prostu ci, którym religia tego zabrania, nie powinni mięsa kupować i zajadać. To jest sprawa między nimi a ich bóstwem, a nie pomiędzy nimi, a ogółem obywateli. A co do ambiwalentnego stosunku do wiedzy: politycy na ogół akceptują medycynę, nie chodzą raczej zamawiać chorób do szeptunki, tylko korzystają z tomografów, rentgena itd. Ale kiedy dochodzi do spraw stabuizowanych przez taki czy inny kościół, nagle Światowa Organizacja Zdrowia jest podejrzana, nagle lekarze to banda idiotów i bezbożników, nagle się okazuje, jak to powiedział Stephen Colbert, że "Rzeczywistość jest znana z poważnego skrzywienia lewicowego" i, jak za czasów Stańczyka, każdy jest lekarzem. Nic nowego. Sto czy kilkadziesiąt, czy sto kilkadziesiąt lat temu duchowni i politycy również dowodzili, że Biblia, a zatem Bóg w niebiesiech osobiście, popiera pańszczyznę, niewolnictwo, nierówność kobiet i mężczyzn wobec prawa. Takich Godsonów było na pęczki, takich Pawłowicz też. Podawali "naukowe" i "nabożne" dowody na to, że mózg kobiety nie jest w stanie przyjmować wiedzy, bo doprowadzi to ją do obłędu, że czarni w sposób naturalny są bliżsi zwierząt, a zatem winni służyć białym (ba, takie "dowody" przywoływali południowoafrykańscy pastorzy jeszcze za mojego życia), pojawiały się broszury o jałowości kobiety zaniedbującej swoje naturalne powołanie. I co? Jakoś nikt o tych mędrcach dzisiaj nie pamięta, nikt nie czyta tych broszur, kurzą się gdzieś jak maselnica w skansenie."

Zaintrygowała mnie dziś także ciekawostka dotycząca posła Adama Hofmana z PIS, który przyznał, że ma znajomych gejów. Homofobia i głupota sączy się z ust Hofmana, ale on jest przekonany, że traktuje swoich homoseksualnych znajomych z szacunkiem. To ciekawy przykład zatracenia kontaktu z rzeczywistością. Nazywanie gejów chorymi i nazywanie tego wyrazem szacunku. Irytują mnie informacje o homofobach, którzy powołują się na znajomość z gejami. Pewnie kilka homofobicznych osób z mojej pracy czy szkoły też by powiedziało, że są moimi znajomymi, jakby miało to umniejszyć ich homofobię. Nie umniejsza jej, a prawda jest taka, że gardzę nimi. Spotykam się z nimi bo muszę. 

Tolerancyjny jak Godson

Pan Godson postanowił „uczyć” tolerancji. Jego rozumienie tolerancji jest prymitywne i odstaje od tego, co zwykło się dziś pod tym pojęciem rozumieć. Kolejny raz padły słowa o znoszeniu gejów i lesbijek oraz potępienie miłości homoseksualnej. Godson kolejny raz tłumaczył się z głosowania przeciwko związkom partnerskim tym, że uważa homoseksualizm za grzech. W mojej opinii łamie tym samym konstytucyjną zasadę neutralności państwa i jego organów w sprawach światopoglądowych i religijnych. Ponieważ jest on członkiem Sejmu, a a więc władzy ustawodawczej ma konstytucyjny obowiązek zachowania takiej neutralności. Poza tym grzech nie jest pojęciem, które definiuje rzeczywistość w sposób obiektywny i naukowy. To co dla jednego jest grzechem dla drugiego może być cnotą. Dla mnie grzechem jest to co mówi Pan Godson i dopuszczanie się przez niego dyskryminacji. To sprzeczne z zasadami etyki chrześcijańskiej. Tak samo uważają członkowie wielu wyznań, które nie tylko akceptują związki homoseksualne, ale opowiadają się za promowaniem trwałych małżeństw jednopłciowych. Słowa Godsona obrażają homoseksualnych chrześcijan. Pan Godson posługując się kategorią grzechu podczas debaty politycznej i w głosowaniach stawia się w roli religijnego fundamentalisty. Dopuszczanie w polityce tego, by fantastyczne historie wymyślone kilkanaście tysięcy lat temu, zupełnie odstające od obecnej rzeczywistości i sprzeczne z poznaniem naukowym, determinowały porządek prawny jest nie tylko nieetyczne ale i niebezpieczne. Także dla posła Godsona, bowiem może się zdarzyć, że w parlamencie znajdzie się większość złożona z podobnych mu religijnych ekstremistów, którym wiara nie pozwoli na to, by były zawierane małżeństwa rasowo mieszane.

środa, 6 lutego 2013

Nowe wyrocznie delfickie - Żalek, Gowin i BAS

Chcą nas udupić i na kolejne kilkadziesiąt lat zostawić z potworkiem prawnym a la Żalek a może nawet i bez niego. Już nawet umowa notarialna zaczyna być nie do przeforsowania. Zbytek łaski dla polityków PO. Znaleziono bowiem opinię Biura Analiz Sejmowych dotyczącą związków partnerskich. Wszyscy zachowują się dziś jakby BAS było nową wyrocznią delficką. Zupełnie przestało się liczyć, że wielu konstytucjonalistów, w tym prof.. Łętowska, uznaje brak związków partnerskich za niezgodne z konstytucją. Nowa wyrocznie orzekła i wszyscy klękają jakby BAS było Trybunałem Konstytucyjnym. NIE JEST! Może w końcu ktoś to zauważy i otrzeźwi polityków. Chcę jeszcze raz zaznaczyć, że w Niemczech, na Węgrzech czy w Irlandii istnieją identyczne zapisy konstytucyjne o ochronie małżeństwa jak w Polsce. Nigdzie sądy nie orzekły, że związki partnerskie tę ochronę umniejszają lub jej zagrażają. Gdyby w Polsce zapadł inny wyrok byłoby to kompromitujące dla sądu. Jak na razie kompromitujące są opinie BAS i I Prezesa Sądu Najwyższego oraz zachowanie polityków wobec tych opinii. Nie dajmy się udupić ludziom pokroju Gowina i Żalka. A Pan Dunin zamiast przepraszać za to, że nie znał opinii BAS niech zacytuje opinię prof. Łętowskiej.

wtorek, 5 lutego 2013

Godson, Żalek, Gowin

Żalek przygotował własny projekt czegoś a la związki partnerskie. Niby ma zawierać to samo co projekt Dunina, ale bez rejestracji związku. I tego właśnie nie rozumiem. Tak przeszkadza Żalkowi, Godsonowi i Gowinowi to, że pary według ustawy Dunina miałyby możliwość chwili szczęścia w urzędzie stanu cywilnego? Na tej chwili rejestracji związku miałaby polegać niekonstytucyjność projektu Dunina a brak tej rejestracji przesądzać miałby o konstytucyjności projektu Żalka? Przecież to śmieszne. To mnie przekonuje do tego, że projekt Żalka nie ma na celu pomóc ludziom, a jeszcze bardziej ich upokorzyć. Świadcząo tym też wypowiedzi boskiego posła Godsona. To taka PeOwska Pawłowicz. Pan Godson mówi, że w Poslce związki parterskie sa niepotrzebne bo są małżeństwa. To ja się pytam parafrazując posła: po co nam czarnoskórzy politycy skoro mamy białych? Tak, zdaje sobie sprawę z raistowskiego charakteru tej wypowiedzi. Ale należy zayważyć, że taki sposób myślenia prezentuje właśnie Pan Godson. I on nie zauważa w tym niczego złego. To jest dopiero chore. Pan Godson chyba nie jest świadom albo udaje, że nie wie tego, że amerykańscy rasiści posługiwali się takimi samymi argumentami jak dziś pan Godson by nie dopuścić do tego, by istaniły małżeństwa mieszane. Także powoływano się na biblię i religię. Zupełnie jak dziś Godson. Mówiono o wówczas (a zapewne i przez niektórych do dziś), że skoro bóg porozrzucał różne rasy po rożnych częściach świata to nie jest wolą boga mieszać rasy poprzez mieszane małżenstwa. Jest to obrzydliwe, ale tak samo obrzydliwe jest to co mówi pan Godson dzisiaj o gejach i lesbijkach. Posługiwanie się przez Godsona argumentami ze świata religii jest nieporozumieniem. Od grzechow to jest konfesjonał i kościół a nie parlament. Temu panu się zupełnie pomyliły te miejsca. Nie muszę chyba dodawać, że ile kościołów tyle wizji świata, więc skąd pan Godson ma pewność, że ma rację.

sobota, 2 lutego 2013